wtorek, 27 września 2016

Blejtram całkiem męski

Szybciutko kontynuuję prezentowanie prac, jakie zmalowałam na Cynkowych warsztatach, nad morzem w Trzęsaczu. Trochę to trwa, ale też pracowałyśmy tam jak mróweczki:)
Bardzo czekałam na rzeczony blejtram. Uwielbiam prace podkreślające piękno i charakter zdjęć. Nie chciałam wklejać na pracy anonimowego zdjęcia i przygotowałam zdjęcie mojego Dziadka.
Stare zdjęcia mają ten nieodparty czar!
Mam nadzieję, że godnie oprawiłam pamiątkę po  Dziadku. 
Blejtram pozuje na zardzewiały, użyłyśmy świetnych preparatów postarzające, czyniące cuda:)















Również szyld do pracowni posiada baaardzo stare elementy - nożyczki i ramkę:))
Bardzo podobała mi się zabawa w dokładanie różnych nieoczywistych elementów. Również psikanie mgiełkami, postarzanie i chlapanie to czysty relaks.
Teraz szyldy będą pyszniły się na drzwiach naszych pracowni:)
U mnie brak napisu w ramce:) Chcę tam umieścić mój nick, ale nie mogę znaleźć literek odpowiedniej wielkości.








Łapcie ostatnie promienie słońca!

Wasza

środa, 21 września 2016

Daisy, perły i koronki

Rok temu miałam przyjemność zwiedzić zamek w Książu, zrobić mnóstwo zdjęć, pomieszkać w hotelu obok i wywieźć stamtąd wiele wspomnień. Obiecałam sobie, że wrócę w to urocze miejsce, że nie jest to dla mnie obiekt muzealny "na raz".
Być może miejsce zrobiło na mnie szczególne wrażenie ze względu na postać księżnej Daisy.
Po powrocie z przyjemnością zatopiłam się w lekturze autobiografii Daisy "Lepiej przemilczeć". Poznałam i polubiłam ją jeszcze bardziej. Z pewnością przeczytam pozostałe autobiograficzne książki księżnej von Pless.

Chciałam wyróżnić tę najpiękniejszą księżniczkę ówczesnej Europy w którejś z moich prac i oto nadarzyła się okazja.
Uczyniłam ją Feminką, kobietą, która "zajmuje" aż dwie stronki w moim art journalu:)
Co prawda w te wakacje nie udało mi się ponowie odwiedzić Książa, ale powróciłam tam myślami.   

Krąży legenda, że księżna została pochowana wraz z 6-metrowym sznurem pereł, który dostała od męża.
Oczywiście, musiałam to zaakcentować w swojej pracy:)








Stworzyłam chipborda z literką D jak Daisy, nakleiłam etykiety z napisami Berlin i teatr - wszystko to wiąże się z życiem księżnej. Także etykieta z maszyną do pisania - wszakże pisała książki.










Praca z Daisy wędruje na comiesięczne wyzwanie UHK Gallery-Feminki

Kolejnym wyzwaniem, w którym biorę udział, jest Art journal dla Artgrupy ATC.
W ósmym wyzwaniu  należało w pracy umieścić koronki. Ależ to coś dla mnie! Stworzyłam stronkę z dziewczynką w koronkach w moim koronkowym art journalu.



 








Serdecznie dziękuję za komentarze


Wasza

sobota, 17 września 2016

W turkusach

Kolejna odsłona dzieł i dziełek, które wysmarowałam na Cynkowych warsztatach nad morzem w Trzęsaczu. Jak pisałam, nasza czternastka stworzyła zgraną ekipę, fajnie nam się razem pracowało, plotkowało i spacerowało brzegiem morza.
Ale, ale... nie pojechałyśmy tam wylegiwać się na plaży! Osiem warsztatów, tyleż ciekawych prac i morze nowych umiejętności.

Dziś mały blejtramik na stojaczku z mnóstwem ozdóbek u dołu.
Bardzo mi się podobało dowieszanie kolejnych elementów i trochę ich tam dynda:)




Metalowe nożyczki zmieniły kolor, a nawet dostały skrzydeł:)
 Tło z koronek - taka praca to dla mnie przyjemność!







A pierwszą naszą pracą był art journal, dla którego stworzyłyśmy okładkę, ozdobiłyśmy ją i nawet dokonałyśmy wpisy w środku.



Używałyśmy gesso, stempli, mgiełek, masek, perełek i napisów z wykrojnika.








 Do wnętrza zawędrowały torebki po herbacie, w całości lub rozerwane.
Cienkie bibułki oraz wycinki ze stareńkich katalogów;
Dzięki KitiW trafił mi się nawet napis Umbrella:))





Wspaniały był to czas, radosny i twórczy.
Niedługo kolejne moje warsztatowe prace.

Korzystajcie z ostatnich słonecznych dni. Ja się nie mogę nacieszyć tym ciepełkiem:)

Wasza



sobota, 10 września 2016

Domki plażowe i migawki lawendowe

Koniec sierpnia spędziłam nad morzem w Trzęsaczu, w doborowym towarzystwie koleżanek scraperek na warsztatach u Cynki.
Warsztatów było 8, więc całe dnie miałyśmy wypełnione. Ponieważ słonko przygrzewało ostro, wygospodarowałyśmy czas na plażowanie i spacery brzegiem morza.
Nie muszę pisać, że był to cudowny czas! Twórczy, wesoły, gorący - absolutnie wyjątkowy!
Czternaście babeczek, setki przepracowanych i przegadanych godzin i wspólne spacery brzegiem morza do pobliskiego Rewala. Zgrałyśmy się i cudownie było razem spędzać czas. Uprawiałyśmy 
fotografowanie wschodów (ja nie wstaję tak wcześnie:))) i zachodów słońca - to jak najbardziej, szczególnie w plażowej knajpce  z drinkiem w ręku:))
Owocami  przepracowanych godzin są świetne prace, bardzo urozmaicone i efektowne.
Zobaczcie jak uroczo wyglądają drewniane domki plażowe, oklejone UHK-owym papierem i ozdobione chorągiewkami.





Chorągiewki wycinałyśmy samodzielnie.


Z boku przykleiłyśmy "wiosła", a na drzwiach przybiłyśmy numerki z dawnego OSiR-u.
Cynka zdobyła na starociach te fantastyczne dodatki.



Mój drugi domek to chyba domek rybaka, ponieważ suszą się tu sieci (prawdziwe!)






Cudowne było to, że w pracach wykorzystywałyśmy dary morza znalezione na plaży. Kawałek drewna obmyty przez fale, z piaskiem w szczelinkach doskonale pasował do tej "scenki".



Kolejny warsztat to tryptyk. Każda praca inna, bo wykorzystywałyśmy różne zdjęcia i dodatki.
Jak nietrudno zgadnąć ja spakowałam fotki z lawendowego pola.
Wyszła mi z tego mała historyjka - lawenda rosnąca na polu, następnie suszy się na strychu związana w pęczki, aż w końcu pęczki w koszyku czekają na nabywców.





 Całość zawisła na starym patyku.











A na dole dynda kluczyk:)

Niedługo pokażę Wam kolejne prace z naszego szalonego warsztatowania.

Wspaniałego wypoczynku w te upalne dni!

Wasza



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...