Czas miałyśmy szczelnie wypełniony warsztatami scrapbookingowymi, ale...
No właśnie, pierwszego i ostatniego dnia udało nam się odwiedzić sklepik ze starociami "Naftalina", w pobliskiej Proszówce. O istnieniu wyżej wymienionego doniosły nam uczynne koleżanki z Poznania(buziak*)!
Od samego wejścia omamiona dobrem wszelakim zapomniałam o robieniu zdjęć:) Oczy latały mi we wszystkie strony, zatrzymując się na co niektórych perełkach. Upolowałam kilka zdobyczy, dość szybko i chaotycznie. Czas naglił, a w nastrojowej Naftalinie można by spędzić cały dzień!
Już przed wejściem witają nas co ciekawsze eksponaty, a z chwilą wejścia, kolorowy zawrót głowy tylko się zwiększa:)
Nastrój wewnątrz podtrzymuje muzyka ze zdartej płyty, odtwarzana na starym (a jakże) adapterze.
Resztę możecie sobie wyobrazić, podoba Ci się nagle wszystko, ale nie przyjechałaś tam ciężarówką, więc trzeba dokonać bolesnego wyboru.
Oto moje łupy:
Szablon młynarza z sąsiedniej wsi. Przy jego pomocy sygnował swoje worki z mąką.
Kilogramowe odważniki służą mi jako podpórki do książek kucharskich
To chyba oliwiarka do maszyny. Przynajmniej ja postawiłam ją na swojej maszynie do szycia.
Ach te stare napisy! Nawet korek na starej butelce po Maggi jest podpisany!
Taak, ceramiczne naczynie na kawę też zabrałam ze względu na napis:)
Tu różne takie...stary budzik zostanie przerobiony nie do poznania;)
Zakup bynajmniej nie z miłości do lekcji chemii:) Miseczki przydadzą mi się w pracowni.
Znów tajemniczy napis:) drewniane prawidła zdobią teraz półkę na buty.
Dostałam też stare klamerki:)
Szklana osłona będzie osłaniać małe storczyki
Wszystkie moje zdobycze razem
To akurat nie moje łupy:)
Syn koleżanki upatrzył sobie te "części ciała" i przez całe 3 dni był grzeczny, żeby w drodze powrotnej mama pozwoliła na zakup:)))
Ach zazdroszczę osobom, które mają niedaleko do takich klamociarni. My przejechałyśmy pół Polski, żeby trafić tam przypadkiem. Ale skoro już wiem, gdzie ta skarbnica się mieści, może kiedyś...
Wasza