Skoro zima okazała się wiosną (plus 8 stopni i pełne słońce) postanowiliśmy nie kisić się w domu, tylko zwiedzać, podziwiać, poznawać nowe miejsca.
Nasz wybór padł na Sandomierz, ale po drodze nie mogliśmy pominąć Ćmielowa. Z dzieciństwa pamiętam słynne ćmielowskie figurki i naczynia. Ucieszyła mnie więc bardzo możliwość zobaczenia fabryki od środka. Wspaniałe jest to, że małe firmy nie izolują się od świata i nie chowają swoich tajemnic, ale tworzą małe muzea. Ćmielów dzięki złożom gliny w okolicy już 200 lat temu stał się miastem porcelany. Znajduje się tam ostatnia w Europie manufaktura całkowicie ręcznie wykonująca porcelanę i figurki.Kontynuuje tradycje produkowania figurek zaprojektowanych w latach 50-tych i 60-tych. Do produkcji figurek używa się starych,oryginalnych modeli. Są to wzory poszukiwane przez kolekcjonerów.
Muzeum znajduje się w starych fabrycznych murach.
Zaczynamy zwiedzanie Żywego Muzeum Porcelany od obejrzenia 22 metrowego pieca do wypalania. Najpierw z zewnątrz
Można też wejść do środka, zmieści się tam 20 osób. Jest w nim 8 palenisk. To ostatni tak dobrze zachowany piec w tej części Europy
Wewnątrz pieca, na ekranie oglądamy film o manufakturze,z którego dowiadujemy się m.in., że z odlanych 100 figurek, po wypaleniu i całym procesie szkliwienia i malowania zostaje tylko... 8 sztuk! Przestaje nas dziwić wysoka cena tutejszych wyrobów.Dowiadujemy się,że fabryka przetrwała wojnę, ponieważ Niemcy produkowali tam porcelanę na własny użytek.
Porcelana składa się z trzech składników - kwarcu,skalenia i kaolinu mieszanych w różnych proporcjach. Kaolin sprowadzany jest z Anglii.
Dostałam do ręki dzbanek z masą porcelanową i mogłam przez chwilę poczuć jak wygląda proces twórczy w AS. Spróbowałam swoich sił zalewając formę - kota z piłką.
Do formy zaprojektowanej przez projektanta wlewa się masę równomiernym ruchem, bez przerw, do dwóch otworów.
Następnego dnia można delikatnie wyjąć figurkę z formy.
Ja otworzyłam formę zalaną wczoraj:)
Na kolejnym stanowisku mogłam uruchomić swoje niszczycielskie talenty. Miałam zgnieść fragment figurki, żeby przekonać się o kruchości porcelany
Na kolejnych stanowisku - nieudane egzemplarze - zniekształcone, z powodu zbyt wysokiej temperatury, pęknięte lub sklejone.
Przedmioty, które skleiły się w piecu są nie do oddzielenia. Połączyły się na zawsze:)
Porównujemy jakość porcelany i fajansu. Porcelanowa filiżanka jest pod światłem niemal przezroczysta. Obejmująca filiżankę dłoń jest widoczna po drugiej stronie.
Natomiast fajans nie przepuszcza światła.
Teraz już wiemy, skąd się wzięło pogardliwe powiedzenie - ale fajans! :))))
Kolejny etap to malowanie przez malarzy. Ten wazon malowany był "z ręki" bez wzoru.
W czasie wojny zaginęła bez wieści receptura wyrobu różowej porcelany, z której przed wojną wypalane były tu filiżanki. Jej twórcą był wybitny chemik Bronisław Kryński, który żył w latach 1887 -1945. Po latach bezowocnych poszukiwań receptury, dopiero w ubiegłym roku obecnemu właścicielowi udało się odnaleźć córkę B.Kryńskiego. Okazało się, że ponad 80-letnia Pani miała tę recepturę w swoim posiadaniu (chyba nie będąc świadomą, co to za papiery). Samotna, bezpotomna córka wynalazcy przekazała bezcenną recepturę obecnemu właścicielowi. Od sierpnia 2014 różowa porcelana znów jest produkowana w Ćmielowie. Skomplikowany proces sprawia, że jest dużo droższa od białej.
W fabrycznym sklepie różowy serwis 4-osobowy kosztuje 7900 zł.
Druga cześć muzeum to Wystawa Starej Porcelany, gdzie eksponaty zgromadzone są w dawnej hali fabrycznej. Od najstarszych, przez serwis Druckich-Lubeckich i kolorowe lata 60-te, filiżanki bez ucha, słynne figurki - do prezentacji podróbek:)
Porcelana charakterystyczna dla lat 60-tych
Leżąca kotka - kultowa figurka z Ćmielowa (1958r.)
Źródło: Strona sklepu |
Przykładowe figurki
W przymuzealnym sklepie można wybierać i przebierać :)
Tu naprawdę zatrzymał się czas!
Jak tylko wywołam zdjęcia, zabieram się za robienie albumiku z tego magicznego miejsca.
To ostatnie miejsce w Europie, gdzie od projektu, formy poprzez odlewanie, szlifowanie, wypalanie, powlekanie kolorem, szkliwienie, malowanie - wszystko robione jest ręką ludzką.
Polecam Wam tę atrakcję:) Można tam również wziąć udział w warsztatach ceramicznych, na nas jednak czekał Sandomierz, więc z żalem musiałam zrezygnować z tej atrakcji.
Tym co na stoku - życzę dużo śniegi i pozdrawiam
Wasza