Jak co roku, w pierwszym tygodniu lipca wrocławianki zaprosiły na 12 Dolnośląskie Warsztaty Craftowe.
Najbardziej, ale to najbardziej na świecie, we wrocławskich 3-dniowych spotkaniach cieszy mnie możliwość spotkania koleżanek z całej Polski, zasiadanie za zsuniętymi stołami (żeby być razem) i scrapowanie do upadłego. Co chwila ktoś się dosiada, pyta o rady, pożyczamy sobie przydasie, materiały, służymy pomocą. Długie rozmowy, wspomnienia, parzenie herbatki, wieczorna pizza:)
Osoby odwiedzające sklepy i warsztaty zagadują nas, "co robimy" i tak przez 3 dni. I wiecie co? Już wcześniej pozapisujemy się na warsztaty, żeby doskonalić różne techniki, ale żal nam zostawiać koleżanki przy tym szalonym stole:))) Może nie iść?:)) Po warsztatach wracamy, żeby pokazać nasze nowe dzieła. Robimy zakupy scrapkowe i od razu wykorzystujemy w pracach nowe zdobycze. To lubię!
Warsztatem, na który najbardziej czekałam była "Druciana miłość" z Gurianą.
Poszłam tam uzbrojona w szczypce wszelakie, mega nożyce itp. narzędzia.
Na miejscu czekała na nas wiertarka, młotki, gwoździe i lutownice.
Po pobieleniu starych, fajnie podniszczonych dech układałyśmy kompozycję kolażową z płócien, koronek, siatki metalowej. Stemplowałyśmy płócienka i owijałyśmy skrawkami sari grube patyki.
Rodzinne zdjęcie wkomponowałyśmy w stareńkie albumowe karty przygotowane przez Gurianę.
Było też lutowanie, patynowanie serc preparatami witrażowymi, wbijanie gwoździków, "drutowanie" i inne takie.
Nauczyłyśmy się na jednym warsztacie kilku technik, tylko czemu czasu tak mało?
Koleżanki z innych sal zaniepokojone zaglądały do nas, bo one tam spokojnie nawlekają koraliki na niteczki, a my tu z wiertarkami, młotkami i lutownicami szalejemy:)))
Kolejnym warsztatem, na który pobiegłam z radością był "Magnetyczny tryptyk".
Uwielbiam prace Agnieszki Sz.-Meresanth, pełne niespodzianek i zawiłości:)
Za pomocą zawiasów zbudowałyśmy dwustronny tryptyk, a na nim umieściłyśmy pieczołowicie ozdobione panele z magnesami pod spodem.
Cudowna zabawa w warstwowe zdobienie paneli. Mnóstwo dodatków, kwiatków, napisów.
Złożony tryptyk
Tu widać, jak wygląda parawanik po odczepieniu stron. Można go dodatkowo ozdobić i często zmieniać zdjęcia i dekoracje mocując je na magnesy.
Wszystkie panele można zamieniać lub dodawać kolejne. Magnesy pozwalają zrobić "czary-mary".
To nie wszystkie wrocławskie wspomnienia warsztatowe. Wkrótce pokażę kolejne.
Żegnam się życząc słonecznych dni
Wasza
Och co za cuda! Jestem zauroczona i gratuluję! Pozdrawiam cieplutko i życzę cudownego tygodnia<3
OdpowiedzUsuńWspaniałe spotkanie i prace
OdpowiedzUsuńAle cuda zrobiłaś! Uwielbiam Twoje warsztatowe opowieści :) Wspaniale się je czyta i ogląda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Piękne i bardzo klimatyczne prace, sama nie wiem, która podoba mi się bardziej.
OdpowiedzUsuńWidać że spotkanie było owocne. Prace zrobione a i pewnie były pogaduchy i wymiana doświadczeń. Wspaniale. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńKolejna piekna rzecz:)))jesteś bardzo zdolna i pomysłowa:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńFajnie, że tak się rozwijasz. Lubię oglądać Twoje prace i podziwiać Twój zapał :-)
OdpowiedzUsuńPiekne obie prace :-)
OdpowiedzUsuń