To nic, że już maj :))) To nic, że nie pokazałam mojego nowego, całkiem odmienionego kalendarza wcześniej:) Czy to ważne? Ważne, że smutny, szary kalendarz sporych rozmiarów przybrał nową szatę i wreszcie patrzę na niego z przyjemnością! Mnie się tam podoba :)) Jest w moim stylu, taki naprawdę MÓJ.
Tym bardziej, że nie robię tego tylko na rok. Gdy kalendarz skończy swój żywot, oddzielam okładkę od środka. Po jakimś czasie okładka staje się zaczątkiem art journala lub junk journala. Dostaje drugie życie, tym razem dłuższe niż na rok.
Na okładce znalazło się "prawdziwe" zdjęcie z targu staroci.
Wewnątrz wklejam praktyczne kieszonki, w których lądują notatki.
Pozdrawiam cieplutko
Wasza
Pięknie przemieniony kalendarz. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńPięknie wyszedł, jest bardzo klimatyczny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny! :-)
OdpowiedzUsuń