niedziela, 24 listopada 2013

Retro choinka, kartki i Katarzynki

Dziekuję Wam Kochane za życzenia z okazji 2 rocznicy mojego bloga i za moc miłych słów pod poprzednim postem.
Starczy tego świętowania, trzeba pomóc elfom w przygotowaniach swiątecznych :)
Jako że symbolem świąt jest choinka postanowiłyśmy z koleżankami na poprzednim piątkowym spotkaniu ustroić pannę... no właśnie, wcale nie zieloną.
KitiW poddała pomysł ozdobienia styropianowego stożka falbaniastymi koronkami, guzikami, kwiatkami na taśmie, półperełkami i całą pasmanterią :)))
Najpierw przykleiłyśmy na gel medium płótno, które stało się "halką" dla dalszych naszych poczynań.
Na tę bazę - pasmanteryjne dodatki.
Ostatnią warstwą była biała farba połyskująca w świetle, która pozwoliła nam ujednolicić całość.
Choineczka bardzo będzie pasować do moich retro dekoracji z ubiegłego roku.
 

 

 
 
Tu widać "warstwowanie sukienek" na choineczce.


 

 

 

 
Guziczki, różyczki - co kto chce!

 
Nie muszę pisać, że wszystkie tu pokazane prace mają w rzeczywistości nieco inne kolory.
Płakać mi się chce kiedy przez cały dzień jest za ciemno na zrobienie ładnych zdjęć.
 
Natomiast w ostatni piątek podczas spotkania scraperek wyrzuciłyśmy na stół przydasie gwiazdkowe. Sezon karteczkowy czas zacząć! Było mikołajowo, brokatowo, zielono i czerwono :)
Pierwsza porcja kartek to seria z Mikołajami. Powstają już kolejne.

 

 

 

 

 

 

 
 
Już kiedyś wspominałam, że w trakcie naszych piątkowych spotkań jestem zdominowana przez Kasie.
Trzy Katarzyny - KitiW, Ka(r)tka i Kat - i ja (w porywach wspomagają mnie Agnieszka lub Gosia) :))
Wszystko fajnie, tylko w ostatnich dniach zdałam sobie sprawę, że zbliżają się imieniny moich Katarzyn. Co by tu wymyśleć, ażeby choć trochę uświetnić tę okoliczność ?
Poszłam tym tropem, że Kasie to Katarzynki, a Katarzynki to jednocześnie nazwa znanych pierników toruńskich. Znalazłam wzór na owe pierniczki i zrobiłam karteczki o takim właśnie kształcie.


 

 
W środku wkleiłam historię powstania toruńskich katarzynek, która brzmi następująco:

 
 
W Toruniu mieszkał mistrz piekarski, który miał córkę Katarzynkę. Pomagała ona ojcu, a gdy ten zachorował postanowiła sama zająć się wypiekaniem pierników. Zdołała zrobić ciasto, nie potrafiła jednak znaleźć foremek do pieczenia. Wycięła więc z ciasta okrągłe medaliony. Sześć z nich ułożyła obok siebie na blasze i włożyła do pieca. Po wyjęciu okazało się, że połączyły się one ze sobą tworząc dziwny kształt. Dziewczynka bała się, że nikt nie będzie nawet chciał spróbować jej dzieła. Okazało się jednak, że smakowały one ludziom bardziej niż te robione przez starego mistrza. Mówiono, że to zasługa miłości do ojca i serca jakie Katarzynka włożyła w pracę.
Od tej pory na jej cześć toruńskie pierniki zaczęto nazywać KATARZYNKAMI.
 

 
Poszukiwania ciastek Katarzynek zakończyły się sukcesem. Wypełniłam nimi rożki zrobione z papieru nutowego.
 
 
Nie tylko "moim", ale wszystkim Katarzynkom ślę moc serdeczności z okazji jutrzejszych imienin.

Zapraszam nieustannie na moje CANDY, na które można się zapisać do daty ciekawej niespotykanie 11.12.13r.

Już za miesiąc święta !!!
Miłych przygotowań przedświątecznych -

Wasza

poniedziałek, 11 listopada 2013

Candy z okazji 2 latek bloga

Sama w to nie wierzę, ale jest to najprawdziwsza prawda :)
Dziś o godz 11.11 mojemu blogowi stuknęły 2 latka. Fajna, nadzwyczajna wręcz data (11.11.11) stała się przyczynkiem do rozpoczęcia mojej przygody z blogiem :)

Kiedy zaczynałam pisać bloga w mroźny listopadowy dzień, nie przypuszczałam, że poprowadzę go dłużej niż chwilkę. Nie wiedziałam, że jest taka funkcjonalność, jak lista obserwatorów (przyjaciół) bloga. Teraz mam ich 467.
Nie miałam pojęcia, że nicki niektórych osób w czarodziejski sposób zamienią się w realne, żywe osoby, z którymi spotykam się i wymieniam doświadczeniami, albo po prostu mailujemy ze sobą lub plotkujemy na żywo.
Wiele radości dostarcza mi kontakt z Wami i nie wyobrażam już sobie życia bez znajomości blogowych. W realnym życiu wiele osób nas nie rozumie. Często słyszymy pytania "A po co Ci to?Po co Ty to malujesz? Po co sama robisz kartki świąteczne? "
Niezrozumienie na każdym kroku.
 
Za to w świecie blogowym - pełne zrozumienie!
Wspieramy się, doradzamy, doceniamy, wymieniamy przydasiami lub gotowymi owocami rąk naszych. W innych odnajdujemy cząstkę siebie.
Podobne myśli, zainteresowania, zakręcenie, a czasem totalny odlot na punkcie prac rękodzielniczych.
W necie poznałam kreatywne, szczere, uczciwe, szczodre dziewczyny.
Dane mi było poznać osoby, które nie kupują prezentów w postaci "chińszczyzny" tylko własnoręcznie je wykonują. Takie, które pokonają wiele przeciwności, żeby mieć wymarzony mebel czy drobiazg do domu. Pojadą po niego na koniec świata, wyczyszczą i przemalują.
Uczę się od Was, uczę i uczę. I dziękuję, że jesteście*.
Dzięki, że mnie czytacie i komentujecie, bo blog bez czytelników popadłby w niebyt.
 
Bardzo brakuje mi koleżanek, które z różnych powodów kończą przygodę z blogowaniem, ale cóż... życie.
 
Drugą rocznicę trzeba uczcić, więc zapraszam Was na cukierasy.
Candy zaczyna się dziś i potrwa miesiąc - do 11.12.13.
 
Będzie to czas przedświąteczny, więc prezent dla jednej z Was zawiera dekoracje świąteczne.
Z Waszych komentarzy pod moimi postami wynika, że ciągle podoba się styl shabby chic.
Ozdobiłam więc zimowo-świąteczny obrazek i przetarłam, robiąc z niego stareńki i nadgryziony zębem czasu :))
Do tego konik sporych rozmiarów, który może stanąć na komodzie czy kominku wśród dekoracji bożonarodzeniowych. I świeczka na długie, zimowe wieczory.
Zapraszam do zabawy!
 


banerek do wstawienia na Wasze blogi
 
 
Obrazek ma z tyłu dziurkę umożliwiającą powieszenie go na ścianie. Może być również podkładką na stół swiąteczny pod gorące naczynia.
 
 
Konika sporych rozmiarów ozdobiłam serwetką ryżową z nutkami.
Po bokach przecierki shabby chic.
 
 
 
Zasady candy jak zawsze:
  1. Zabawa przeznaczona jest dla osób posiadających i prowadzących bloga.
  2. Komentarz wyrażający chęć udziału w zabawie należy zamieścić tylko pod tym postem.
  3. Należy zamieścić informacje o moim candy na swoim blogu w bocznej szpalcie w formie podlinkowanego banera.
  4. Jeżeli ktoś zechce zostać moim obserwatorem, będzie mi bardzo miło.
  5. Candy trwa do 11.12.13 do 23:59:59.
Życzę miłej zabawy!
Wiele z Was również ogłosiło zabawy blogowe, śpieszę się zapisać :)

Zaczynam działać na świątecznym froncie, co pokażę w kolejnych postach.
Życzę dużo weny twórczej na kolejne przedświąteczne tygodnie :)
 
Wasza
 

sobota, 9 listopada 2013

Albumik halloweenowo-resztkowy

Jak niektóre z Was pamiętają, moje ostatnie spotkanie z koleżankami scraperkami wypadło w dzień Halloween, więc postanowiłyśmy zrobić sobie z tego zabawę tematyczną :))

Poprzedziło je mnóstwo przygotowań. Jak zauważyłyście w komentarzach  do poprzedniego posta (za które baardzo dziekuję) szczegóły były dopracowane i robiły wrażenie.
Szkoda by to było pozostawić bez echa.

Wpadłam na pomysł wykonania albumiku z resztek materiałów i gadżetów halloweenowych.
Poszczególne strony, czyli bazę wycięłam z tekturek, którymi poprzekładane były przesyłki przychodzące z różnych firm.
Leżały w szafce już czas jakiś i wreszcie się przydały. Zawsze chciałam mieć albumik w kształcie tagów, spięty kółkiem z mnóstwem kolorowych wstążeczek.
Tekturki pokolorowałam tuszem o kolorze dyni i postemplowałam na wyżej wspomnianym spotkaniu, w ramach zadania... dla Czarownic.
Szybciutko wywołałam zdjęcia z imprezy, chcąc jak najszybciej wziąć się do pracy.
Zmuszona byłam nieco powycinać fragmenty zdjęć, aby zmieściły się na tak małym formacie albumiku.
Nie lubię tego robić, dlatego tak rzadko ozdabiam małe formy. Ale trzeba się będzie przyzwyczaić, bo to szybka i fajna praca.

Zabawa resztkami i ścinkami jest zawsze najlepsza. Powstaje wtedy coś z niczego.

Na okładce króluje miotełka wykonana przez Kat, gospodynię naszego spotkania. Miotełki wraz z imiennymi karteczkmi były wizytówkami przy talerzach gości.


 
 Do tego zrobiłyśmy rozetkę i sowę z masy Marthy Stewart.

 

 
 
 Przy wejściu na imprezę otrzymałyśmy bilet wstępu. Przywiązałam go do albumiku na pamiątkę.

 
Teraz kolejne strony. Część zdjęć znacie, pozostało je przystroić stemplami i cekinami.

 
 Tag, który dostałam w prezencie od Kat, gospodyni imprezy, z miłą dedykacją.

 

Powyższy tag był "wizytówką" przy moim talerzu.

 

 
 Zdjęcie ciastka-pajęczyny, które wyjątkowo mi się podobało. Do tego nietoperz z masy i stempelki.
To wszystko naklejone na czarny tiul udający pajęczynę.

 
 Mój ulubiony element z masy - dyyynia! Pokolorowana udaje prawdziwą.

U góry metka od kapelusza halloweenowego i zdjęcie dyni wyciętej przez syna :)

Napis WITCH dopełnia całości.

Stempelki, stempelki i my.

 
Zdjęcie menu :)) m.in. sałatka ze specjalnego, halloweenowego makaronu. Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie przykleić suchego makaronu, jaki sobie zostawiłam na pamiątkę - nietoperze, dynie i kraby.

 
Pisałam o Eliksirze młodości, u góry zdjęcie tajemnych trunków otoczonych pajęczyną, u dołu etykieta z winka - na pamiątkę.

 
 Czarownice "naklejone" na tiul :))

 
Na tylnej okładce nakleiłam rozetkę - podziękowanie z torebki prezentowej od naszej przemiłej gospodyni.

 
Na kółko spinające całość albumiku przywiązałam buteleczkę z tajemną miksturą, jaką Kat przewiązała nam na szyi.
Bardzo mnie cieszą te drobiazgi, metki, naklejki, makarony :))) i miotełkowe gadżety. Chciałam je ocalić od zapomnienia i uratować od niebytu w przepastnych szufladach. Dlatego naprędce zrobiłam ten albumik, a gonią mnie już nastepne, gwiazdkowe.
Widocznie... sentymentalna jestem :)

Niedługo mój blog kończy 2 latka i z tej okazji ogłoszę candy. Bądźcie czujne! :)

Wasza

sobota, 2 listopada 2013

Halloween

Nasze spotkanie ze scrapującymi koleżankami przeobraziło się tym razem w prawdziwy Sabat Czarownic. Nie było to zwykłe cotygodniowe spotkanie. Warto raz w roku zaszaleć, przebrać się i przyrządzić "straszne" potrawy.
Organizatorką spotkania była Kat. Parę tygodni wcześniej dostałyśmy od niej zaproszenia na skrapowo-halloweenowy wieczór.
Przygotowania do tego wydarzenia były przyjemne i rozwijające. Poszukiwania stroju, nakryć głów, atrybutów czarownicy. Część strojów robiłyśmy same, żeby jak najwięcej dać z siebie, móc się wykazać. Trzeba było również znaleźć przepisy na potrawy halloweenowe. Można kupić sporo gotowych dodatków i słodyczy, co znacznie ułatwia przygotowania.
W domu wykonałam kilka dekoracji i potraw i część z tego zabrałam  ze sobą.
 
 
 
Pośrodku - butelka z winem (czerwonym jak krew:))), ozdobiona czarną krepiną i tagiem z czarownicą.
Po bokach specjalne ciastka na patykach (z cukierni) - duch i pajęczyna.
Z prawej - kartka, którą zrobiłam dla gospodyni.


 
Muffiny miały być pokryte pajęczyną, ale nie wyszło to za specjalnie. Za rok się poprawię, za to szczęki i oczy w szklance zawsze robią wrażenie :)
 

 
Sałatka z makaronu o kształtach dyni, nietoperzy i krabów.
 

 
 
Kat cudnie przystroiła stół z wykorzystaniem wielu gadżetów halloweenowych.
 

 

 

 
 
Napoje o tajemniczych nazwach: Smocza krew, Rozpuszczone skrzydła nietoperza, Pajęczyny w syropie, Krew jednorożca, Eliksir młodości.
Jak nietrudno się domyśleć przyssałam się do tego ostatniego:))))
 
Natomiast wystrój pokoju to już wybuch inwencji twórczej mojej koleżanki i rezultat "zdobywania" wielu potrzebnych drobiazgów w różnych miejscach.
Z podartej gazy wychodzą super pajęczyny! Pod sufitem dyndały pompony w kolorach dyni.
 

 
 
Wszędzie latały nietoperze z papieru. Była też rafia i mnóstwo pomarańczowych i czarnych balonów.
Powycinane dynie, kapiące malowniczo świece, napis Halloween - to wszystko w półmroku dopełniało atmosferę grozy.
Przyjęcie zaczęłyśmy od smacznej zupy z dyni, sałatki makaronowej z nietoperzy, krabów i dyniek. Były też napoje dyniowe, naleśniki z dżemem pomarańczowo-dyniowym i mnóstwo innych smakołyków kolorystycznie pasujących do okazji.
A potem - czyste szaleństwo.
 

 
 
 Szczęki wampira przyleciały prosto z Ameryki i dodały naszej zabawie wiele chwil grozy :)




Były też sceny mrożące krew w żyłach!
 

 

 Niektóre koleżanki miały kościotrupowe nogi
 
I...trzecie oko!
 
 
Czarny(!) kot Kasi czuł się dopieszczony przez gromadkę Czarownic :)
 

 
 
Kat jako gospodyni wieczoru wyznaczyła nam zadania. Należało ozdobić małe dynie, pomalowane sprayem. Dostałyśmy brokat i cekiny. Każda dyńka zyskałan nową "sukienkę". Ile głów, tyle różnych pomysłów.
 

 
 
Następnie zdobiłyśmy tagi-zakładki dla upamiętnienia wspólnego wieczoru.
Ja rzuciłam się na głęboką wodę i zaczęłam zdobić albumy z tagów. Po wywołaniu zdjęć z imprezy dokończę ozdabianie i pokażę go Wam.
 
Nie muszę Wam pisać jak cudownie rozwijające są takie wspólne scrapowania! Wymieniamy się materiałami, umiejętnościami, adresami sklepów i fajnych blogów.
 
Na zakończenie imprezy dostałyśmy od gospodyni cudnie ozdobione torebki, które zawierały typowo halloweenowe słodycze oraz naklejki i obrazki, które ułatwią nam ozdobienie albumików.
Jeszcze raz dziękuję Ci Kat za zorganizowanie świetnej imprezy i za możliwość wykorzystania Twoich zdjęć.
 

 
 
A w domu zastałam dynię wyciętą przez mojego syna :)
 
 
Życzę wszystkim tak kreatywnych koleżanek i tak dobrej zabawy za rok.
 
Pozdrawiam, wasza
 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...