niedziela, 25 listopada 2018

Inspiruję w Art Journal

Nadeszła moja kolej w inspirowaniu do Artjournala Grupy ATC.
To już ostatnie wyzwanie w tym roku, ciekawa jestem jaką tematykę obierze prowajderka w nowym roku:)
Obecnie wykonujemy prace nawiązujące do cytatów wielkich malarzy.

Wybrałam jakże prawdziwy cytat Vincenta van Gogha
"...widok gwiazd sprawia, iż zaczynam marzyć'.

Nie wiem jak działa to na Was, ale na mnie oglądanie gwieździstego nieba zawsze robi piorunujące wrażenie. I rzecz jasna skłania do marzeń o dalekich podróżach i fascynujących przygodach:)












Cały cytat brzmi tak: "Moim zdaniem to niczego nie jestem pewien, jednak widok gwiazd sprawia, iż zaczynam marzyć".

Zaineresownym polecam książkę "Listy do brata" Vincenta van Gogha, która obfituje w równie trafne cytaty i rzecz jasna szczegóły z życia tego wielkiego malarza.

Dziś odpoczywam po wrażeniach dnia wczorajszego, związanych z pobytem na zlocie  scrapbookingowym Art in Town w Warszawie. Dziękuję wszystkim spotkanym tam koleżankom za miłe chwile, uściski, rozmowy, fachowe porady i After Party w kameralnym gronie.

A teraz wracam do produkcji karteczek świątecznych do czego i Was namawiam!

Uściski

Wasza

poniedziałek, 12 listopada 2018

Rogasiowe przyspieszenie

Przyznałam się już, że przegapiłam kilka wyzwań na Rogatym. Ale Inka, nasza dobra wróżka, różdżką swoją otworzyła bramki poprzednich wyzwań i spóżnialscy mają okazję dorzucić swoje karteluchy do zabawy "Święta na okrągło".
Bardzo się cieszę z tej okazji, albowiem bardzo lubię liftować z Rogasiem w tle, ale życiowe różne sytuacje uniemożliwiły mi punktualne publikowanie karteczek.
Przechodząc do konkretów-

Moja kartka lipcowa-



 Ulubione kuchareczki musiały się znaleźć choć na jednej kartce w tym roku :)


W lipcu zliftowałam kartkę Gosi-
kartka z owalem



Kolejny lift- czerwcowy



Monika ML była moim przykładem
kartka ala patchwork na święta


W sierpniu zliftowałam kartkę Teresy
Kartka w stylu skandynawskim


Oto mój lift:




We wrześniu - lift kartki Pasje Violi
kartka



Oto moja propozycja. Wstyd mi, że stchórzyłam przed shaker boxem, ale nauczę się i pochwalę:)




W październiku zliftowałam kartkę Ki
jelonki świąteczne



Rogasie zawitały i do mnie:)



Uff, nareszcie wyszłam na prostą! Teraz tylko  zostało wyczekiwanie na wyzwanie grudniowe i koniec zabawy na ten rok!
Cieszę się ze zróżnicowania kartek i możliwości skorzystania z podpowiedzi koleżanek blogowych.
Liftowanie to fajna zabawa!
A jak się mają Wasze karteczki świąteczne?


Uściski

Wasza


niedziela, 11 listopada 2018

Listopadowe wyzwanie w całorocznym kartkowaniu.

Całoroczna zabawa w "produkcję" kartek świątecznych na Rogatym blogu powoli dobiega końca.
Dziś zaszalałam robiąc lifty do kartki MonWeg.
Zamiast jednego liftu, wyszły mi ...trzy!
Sama nie wiem, jak to się stało:)))
Poczyniłam różne przymiarki do szliftowania kartki Moniki i postanowiłam wszystkie zrealizować.
Niezła mieszanka z tego wyszła, każda kartka jest inna. Są dziecięce motywy, ale i vintagowe.
Teraz, kiedy w sklepach pojawiło się mnóstwo świątecznych nowości, pomysły rodzą się same.








Oto katka MonWeg, którą zliftowałam:



Biegnę nadrabiać zaległości w wyzwaniach i jutro opublikuję kolejne karteczki.

Pozdrawiam serdecznie

Wasza

czwartek, 1 listopada 2018

Puszysta destrukcja

Album posklejałam podczas warsztatów z Wiolką-WuWu z bloga "Zatoka wspomnień".
Bardzo się ucieszyłam, że mogłyśmy się spotkać po dłuższej przerwie, a poza tym junk journale są formą, która mnie przyciąga jak magnes. Tworzenie takiego właśnie albumiku to wspaniała okazja do wykorzystania resztek papierów, starych biletów, kart wstępu, bibułki pogniecionej nieco, podartych kart książek itp.
Na warsztatach zaczęło się niewinnie od stworzenia okładki i zszycia ze sobą kilku bardzo różnych kartek. Podczas ozdabiania stron album puchł w oczach. Dochodziły kolejne warstwy płócien i ozdóbek, tagi, wklejki, tasiemki. Niektóre kartki postemplowałyśmy i pokropiły mocną kawą.

Koleżanki ozdabiały okładki samymi płócienkami i kaboszonem, ale ja od początku miałam własną wizję tej najważniejszej "karty" albumu. Od dawna podobał mi się termin "puszysta destrukcja", który znany jest nie tylko konserwatorom książek. Zjawisko to powstaje np. po powodzi, kiedy brzegi książek stają się puszyste, bibulaste, jaśniejsze.
Określenie "puszysta destrukcja"  muuusiało stać się tytułem mojego albumiku. Znalazło oprawę w postaci metalowego uchwytu. Do tego sowa z okładki rozpadającej się książki i wszystkie te dodatki zalane są glossy accent dla połysku:)
Zabawa przy tworzeniu junk journala była przednia. W domu podoklejałam koronki, tasiemki do tagów i postemplowałam nieco karty.
Świetnie się bawiłam podczas warsztatów, dziękuję Wiolce i  dziewczynom za miłe towarzystwo!
Polecam wszystkim taki sobotni relaks:)

















































Pozdrawiam serdecznie,

Wasza


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...