Kto mnie zna, ten wie, że Nocy Muzeów nie przepuszczę! Będę chodzić i jeździć do upadłego, a ostatnią atrakcję opuszczam o 2 nad ranem. Tak też było i w ostatnią sobotę:)
Wędrówkę po Warszawie rozpoczęliśmy od Wilanowa. Nie staliśmy jednak w kolejce do zwiedzania pałacu, tylko "zagubiliśmy się" w bocznych alejkach. Pomimo, że Wilanów odwiedziliśmy po raz n-ty, nie mieliśmy jeszcze okazji zobaczyć wnętrza Wozowni. W tym ciekawym budynku odbywał się pokaz sporządzania perfum i zapachowych kulek-balsaminek oraz warsztaty komponowania własnych woreczków zapachowych.
Ochoczo przystąpiliśmy do wsypywania ulubionych składników do woreczków.
Od mnogości suszonych roślin kręciło się w głowie i nosie:) Były tam płatki róż, lawenda, mięta, rumianek, rozmaryn, tymianek, ususzona cytryna i jakieś tajemne mieszanki:)
Do tego ogrom esencji zapachowych.
Nie mogłam się napatrzeć na naczynia wypełnione suszem z moich ulubionych roślin.
Zawartość mojego pierwszego woreczka została pokropiona esencją z bergamotki, a drugi - ziołowy woreczek - werbeną.
W czasie pokazu można było poznać zasady komponowania barokowych esencji. Wówczas dominowały składniki zwierzęce (piżmo) oraz mnóstwo innych dodatków, a możni perfumowali każdą część swojej odzieży.
A te kulki to słynne balsaminki, które noszono w ozdobnych puzderkach.
Następnie udaliśmy się na prezentację kuchni z XVII i XVIII w. Do degustacji dostaliśmy deser (podobno wtedy nie pieczono ciast). Figę ugotowano w winie, do tego gęsta śmietana włoska, z dodatkiem kaszy, limonki, tartych migdałów i innych dodatków.
Po kolejnym pokazie odbyła się degustacja cielęcej wątróbki ze szparagami.
Kolejnym wydarzeniem był pokaz mody "Carpe Diem i Pudrowe Rokoko". Pokaz na tle pałacu w Wilanowie zawsze robi wrażenie! Studentki tworzące kolekcję inspirowały się postacią Izabeli Lubomirskiej, właścicielki pałacu w Wilanowie.
Po tej wzrokowej uczcie popędziliśmy do udostępnionego po raz pierwszy Pałacu Rzeczypospolitej przy odnowionym Ogrodzie Krasińskich. Obecnie w pałacu mieszczą się zbiory specjalne Biblioteki Narodowej.
Majestatyczne sale, zjawiskowe sufity. Ozdobna klatka schodowa, wszystko tam robi wrażenie! Dech w piersiach zapiera biblioteka, no i te szufladki:))
Po tej wycieczce z przewodnikiem, szybki rajd na Krakowskie Przedmieście, gdzie podwoje dla zwiedzających otworzyło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ministerstwo mieści się w zabytkowym budynku - Pałacu Czartoryskich-Potockich. Przewodniczka oprowadziła nas po ministerialnych gabinetach i pokojach reprezentacyjnych. Oglądanie antyków w takiej ilości to miód na serce moje:)
Na dziedzińcu dumnie prezentował się Cadillac marszałka Piłsudskiego.
Niestety czas biegł nieubłaganie i zdążyliśmy jeszcze tylko posilić się warszawskimi specjałami w klimatycznej restauracji Teatru Kamienica. To również uczta dla oczu, ponieważ w gablotach zgromadzono mnóstwo starych przedmiotów po warszawiakach.
Jeszcze tylko tęskne spojrzenia na zamykany już park w Łazienkach i.....zmęczone nogi w górę!
Malkontentom mówię, że to nieprawda, że w Noc Muzeów wszędzie są kolejki, bo my wybieramy atrakcje, gdzie wcale się nie czeka.
Zawsze można znaleźć ciekawą atrakcję, obejrzeć coś niepowtarzalnego! Uwielbiam energię tej nocy, kiedy przez miasto przetaczają się tłumy zwiedzających, żądnych wyjątkowych wrażeń;) Najważniejsze, że deszcz ustąpił i nic to, że noc nie rozpieszczała temperaturą i paradowałam ubrana w zimową kurtkę:))
Już czekam, czym muzea i instytucje zaskoczą nas za rok:)
Pozdrawiam serdecznie, dziękując za komentarze.
Wasza