Tak kolorową i pachnącą niedzielę chciałabym móc przeżywać co tydzień. A było to tak.
W ubiegłym tygodniu wybraliśmy się na kilka dni na Warmię. Z moim szczęściem na zmianę lało i padało, więc w Olsztynie życie kawiarniane kwitło. Wreszcie w niedzielę, w dniu powrotu, obudziło nas słońce. Szybka decyzja - jedziemy na pole lawendowe. Tak, tak, rzecz się dzieje w Polsce, nie trzeba w tym celu jechać do Prowansji.
W ubiegłym tygodniu wybraliśmy się na kilka dni na Warmię. Z moim szczęściem na zmianę lało i padało, więc w Olsztynie życie kawiarniane kwitło. Wreszcie w niedzielę, w dniu powrotu, obudziło nas słońce. Szybka decyzja - jedziemy na pole lawendowe. Tak, tak, rzecz się dzieje w Polsce, nie trzeba w tym celu jechać do Prowansji.
Historię osiedlenia się w Nowym Kawkowie pani Joanny i stworzenia od podstaw lawendowego pola mogliście przeczytać w miesięcznikach lub obejrzeć w programie "Maja w ogrodzie".
Postanowiliśmy się przyjrzeć wszystkiemu na żywo. W tym celu wyjechaliśmy 20 km za Olsztyn, jadąc wąskimi drogami, na których nie mogą się wyminąć 2 samochody. Ale za to jakie widoki ! Najlepsze jednak czekało u celu podróży. W Nowym Kawkowie po zjeździe w odpowiednią drogę naszym oczom ukazał się bajeczny widok.
Na pagórku jak okiem sięgnąć krzaczki lawendy ! Kwitną ! Jeszcze nie wszystkie ścięte ! A tak się o to bałam, że przyjedziemy za późno.
W moment zatonęliśmy w fiolecie aż po horyzont.
Podziwiałam, wąchałam,
biegałam po całym polu, fotografowałam i nie mogłam się nacieszyć widokiem lawendy. Towarzyszyła mi w tym cała masa miododajnych pszczół.
Następnie udaliśmy się do pięknej, starej chałupy przywitać się z gospodynią.
Degustowaliśmy wódeczkę lawendową (mocna !), syrop z lawendy i smarowaliśmy ręce dobroczynnym olejkiem lawendowym. Wyrabiania tych specyfików można się nauczyć u pani Joanny na warsztatach alchemicznych.
Nie mogłam oderwać wzroku od koszy z wiązkami lawendy,
koryta ze schnącymi, fioletowymi pączkami kwiatów, które jakby od niechcenia postawione są na piecu w kuchni.
Rozmowie z przemiłą panią Joanną towarzyszyła muzyczka relaksacyjna. Wypytywaliśmy o życie z dala od cywilizacji przez ostatnie 12 lat. To ostatni dom na wsi, więc dojeżdża tylko ten, kto chce. Zimą odśnieżanie ręczne dróżki dojazdowej zajmuje 4 godziny, ale gospodyni nieczęsto to robi, ponieważ najszczęśliwsza czuje się w swoim domu, czytając książki i rozmawiając z najbliższymi.
Zostaliśmy zaproszeni do zlustrowania suszarni. Zerwane gałązki długości ok. 25 cm suszy się tu na dwa sposoby. Leżą na specjalnie zbudowanych stojakach w sieni, w ciemnym, przewiewnym miejscu
lub wiszą w szopce główkami w dół.
To bardzo aromatyczne miejsce, zjawiskowe wręcz. Można wejść do środka, usiąść na krzesełku, wdychać, przeżywać, marzyć. Czas zatrzymał się w miejscu...
Gospodyni uprawia lawendę zielarską, która ma niebieskawy odcień. Pod koniec wakacji krzaczki ponownie zakwitną, mniej obficie, ale jednak.
Plantacja została posadzona na wzgórzu tak, aby była widoczna z okna domu i cieszyła swoim widokiem oczy domowników.
Na pagórku jak okiem sięgnąć krzaczki lawendy ! Kwitną ! Jeszcze nie wszystkie ścięte ! A tak się o to bałam, że przyjedziemy za późno.
W moment zatonęliśmy w fiolecie aż po horyzont.
Podziwiałam, wąchałam,
biegałam po całym polu, fotografowałam i nie mogłam się nacieszyć widokiem lawendy. Towarzyszyła mi w tym cała masa miododajnych pszczół.
Następnie udaliśmy się do pięknej, starej chałupy przywitać się z gospodynią.
Degustowaliśmy wódeczkę lawendową (mocna !), syrop z lawendy i smarowaliśmy ręce dobroczynnym olejkiem lawendowym. Wyrabiania tych specyfików można się nauczyć u pani Joanny na warsztatach alchemicznych.
Nie mogłam oderwać wzroku od koszy z wiązkami lawendy,
koryta ze schnącymi, fioletowymi pączkami kwiatów, które jakby od niechcenia postawione są na piecu w kuchni.
Rozmowie z przemiłą panią Joanną towarzyszyła muzyczka relaksacyjna. Wypytywaliśmy o życie z dala od cywilizacji przez ostatnie 12 lat. To ostatni dom na wsi, więc dojeżdża tylko ten, kto chce. Zimą odśnieżanie ręczne dróżki dojazdowej zajmuje 4 godziny, ale gospodyni nieczęsto to robi, ponieważ najszczęśliwsza czuje się w swoim domu, czytając książki i rozmawiając z najbliższymi.
lub wiszą w szopce główkami w dół.
To bardzo aromatyczne miejsce, zjawiskowe wręcz. Można wejść do środka, usiąść na krzesełku, wdychać, przeżywać, marzyć. Czas zatrzymał się w miejscu...
Gospodyni uprawia lawendę zielarską, która ma niebieskawy odcień. Pod koniec wakacji krzaczki ponownie zakwitną, mniej obficie, ale jednak.
Plantacja została posadzona na wzgórzu tak, aby była widoczna z okna domu i cieszyła swoim widokiem oczy domowników.
Ponieważ mieliśmy jeszcze w planie odwiedzenie innego ciekawego miejsca, szybciutko zakupiliśmy parę lawendowych drobiazgów i musieliśmy z żalem pożegnać panią Joannę oraz jej cudownego, przytulaśnego psa Miśka.
Pani Joanno, bardzo dziękujemy za miłe przyjęcie i z pewnością jeszcze kiedyś tu wrócimy.
Następnie wróciliśmy pędem do Warszawy, ponieważ bardzo zależało mi na obejrzeniu Wystawy Róż.
Po raz drugi miałam okazję podziwiać dzieła florystów, którzy z pięknych i rzadkich odmian róż wraz z dodatkami stworzyli prawdziwe dzieła. Wystawa odbywała się w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego sąsiadującym z Łazienkami, gdzie poza zjawiskowymi bukietami, ustawionymi dookoła fontanny, można było obejrzeć mnóstwo kwiatów w pełnym rozkwicie, wkomponowanych w przepiękne dywany kwietne. Cóż za uczta dla oczu !
Odkryłam, że niektóre róże mocno pachną, chociaż to już rzadkość. Moim celem jest teraz odszukanie i posadzenie w ogrodzie odmian róż, które oprócz cudownego bukietu z płatków mają zapach, jak róże z ogrodu babci.
Biedne kwiaty, bo wymęczone dwudniowym upałem.
Z ciekawszych form królowały kapelusze:
Gorąco witam nowe obserwatorki, również z przyjemnością będę Was odwiedzać. Dziękuję moim komentatorkom za bardzo pochlebne opinie na temat lawendowej tacy :)
pole lawendowe mnie zachwyciło, wspaniale !!
OdpowiedzUsuńTo był cudny dzień, tle piękna na raz.Kiedyś czytałam i oglądałam zdjęcia lawendowego pola i o pracy pani Joanny, bardzo mi się podobało jesteś szczęściarą że mogłaś zobaczyć na własne oczy. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNie moge oczu oderwac od tych pol lawendowych od wnetrz, gdzie sie ja skladuje i suszy, zazdroszcze Ci ogromnie ze tam wlasnie bylas, dotykalas, wachalas..A bukiety z kwiatow sa niesamowite..a ile pomyslow..no i pewnie tez tam pieknie pachnialo...pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć na działce zamiast trawy samą lawendę, tylko jak po niej chodzić, nie depcząc?:)) Róże piękne!
OdpowiedzUsuńAle fantastyczne miejsca odwiedziłaś:)) Super jest to lawendowe pole- myślałam, że takie są tylko we Francji
OdpowiedzUsuńBuziaki
M.
Coś pięknego! Ależ tam musi pachnieć...
OdpowiedzUsuńWódeczka lawendowa mnie zainteresowała ;)
Jaaa... Ale cudna niedziela:) Dziękuję, że zechciałaś podzielić się wrażeniami z tych cudnych miejsc.. Lawenda - cudo absolutne! A róże.. Masz rację, że brakuje tych, które pachniały w dzieciństwie:) Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńNiesamowite! nawet nie wiedziałam, że mamy w Polsce takie lawendowe pola! Róże - oczywiście zjawiskowo piękne, jak przystało na królowe kwiatów :) wspaniałe przeżycia, tylko pozazdrościć!
OdpowiedzUsuńJake cudne miejsce, niesamowite wręcz!!! byłam rok temu w tych okolicach, ale nie wiedziałam o polu lawendowym :-)
OdpowiedzUsuńAle cudna n iedziela, najpierw pachnialo lawenda, a pozniej roze i jak pieknie skomponowane...dzieki Tobie to moze i ja kiedys odiwedze lawenowe pole, bo jest stosunkow blisko mojego domu rodzinnego, pozdrawiam i dziekuje za tak mial wycieczke wirtualna:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne lawendowe pole, dom pani Joanny i lawenda suszona. Pięknie tam. Różane bukiety cudne.
OdpowiedzUsuńRóże piekne ale lawendowe pole cudne ...mogłabym tam zamieszkać.....:)
OdpowiedzUsuńWszystko robi ogromne wrażenie...powinnaś napisać lawendowo-różana pachnąca niedziela;)) domyślam się że zapachy były obłędne;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Zauroczyło mnie to pole lawendy. Najpiękniejsze jest to, że to na polskiej ziemi :)) Sielski widok, tam na pewno można odpocząć i zapomnieć o pędzie cywilizacji.
OdpowiedzUsuńMam w ogródku pnącą różę, kwiaty ma drobne, ale gęste, a najważniejsze - pachnącą.
Pozdrawiam,.
Cudna ta lawenda, chciałabym się tam kiedyś wybrać:))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńcoś wspaniałego ta Lawenda ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Unas fotos maravillosas.¡Adoro la lavanda!.
OdpowiedzUsuńBesos desde España
wow ale pachnacy post :) nie wiedzialam ze w Polsce jest takie poloe lawendowe chetnie sie tam kiedys wybiore a wystawa roz zachwycajaca.
OdpowiedzUsuńWspaniały jest ten lawendowy zakątek. Róże przepiękne!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie:)
Coś pięknego! Cudne miejsce, już wiem gdzie chcę pojechać na weekend:)
OdpowiedzUsuńpiękna ta lawendowa okolica... to musi być niesamowite znaleźć się w takim miejscu!
OdpowiedzUsuńa róże i kompozycje z nich niesamowite :)
Rewelacyjna wycieczka! Zaszyłabym sie z chęcią w takim miejscu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
niesamowite lawendowe miejsce;-)))))nigdy bym nie pomyślała ,ze takie miejsca są w Polsce.CUDOWNE!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJak pięknie! A ja byłam tak blisko i nie zwiedziłam lawendowego pola....Ale ponieważ będę pewnie na Warmię jeździła co roku, kolejnym razem na pewno zaliczę tę atrakcję! Dzięki za namiary....
OdpowiedzUsuńA różane rzeźby przepiękne! Pozdarawiam serdecznie!
Jestem zachwyconą Twoją wycieczką na lawendowe pole - szkoda że mieszkam tak daleko.
OdpowiedzUsuńPiękny i pachnący post:)
Pozdrawiam.
Oj zazdroszczę takiej pachnącej niedzieli :)
OdpowiedzUsuńPolska jest piękna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
No patrz, a ja całkiem niedaleko mam Kaczorówkę i mogłabym tam zajrzeć. I zrobię to! Kochana czy Pani Joanna przyjmuje tak z drogi?
OdpowiedzUsuńMyślałam, że na Mazurach lawenda nie urośnie i miło mnie zaskoczył mój jedyny krzaczek, który w tym roku pięknie rośnie. Siostra mnie nauczyła jak prosto ją rozmnażać, wystarczy uszczypać po kawałku wsadzić w ziemię, można przykryć słoikiem dopóki się nie ukorzeni.Zrobiłam tak i zobaczymy, co wyhoduję.
Spójrz na podlinkowaną stronę Lawendowego pola na początku posta.Jest nr telefonu i prośba,żeby uprzedzić o przyjeździe.Ja zadzwoniłam zaledwie pół godz.wcześniej,żeby wstrzelić się w ładną pogodę:))
OdpowiedzUsuńPrawdziwy hodowca z Ciebie!Lawenda na tych terenach rośnie u moich koleżanek bez problemu,tylko taka ilość jak na plantacji to rzeczywiście ewenement.Powodzenia!
Wystawa róż jest chyba co roku w lipcu w Ogrodzie Botanicznym.Za rok sprawdź na ich stronie,bo termin jest ruchomy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
jestem zachwycona lewndowym polem, jest przecudowne i ta chata i suszarnia i wszystko mi się podoba i rozmarzyłam się. przepiękne zdjęcia! myslę, że ja w takim miejscu oszalałaby z radości. wystawa róż też piękna ale ja nie mogę przestać myśleć o lawendowym polu:)
OdpowiedzUsuńUrzekło mnie to lawendowe pole... Przepiękne miejsce, przecudna "chata" ... a i lawenda w Twoim wykonaniu również przeurocza :o) Pozdrawiam ciepło i dziękuję za odwiedziny u mnie.
OdpowiedzUsuńCoś niesamowitego! Fajnie, że się z nami podzieliłaś tym, co widziałaś i przeżyłaś:-) Tacy ludzie, którzy zyją z dala mają w sobie wielką tajemnicę. Ta kobieta musi być niezwykła. Pozdrawiam i ściskam:-)
OdpowiedzUsuńAleż niesamowitą niedzielę miałaś! Tylko pozazdrościć :) Mam nadzieję, że pochwalisz się swoimi lawendowymi zakupami :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Przecudowne wycieczki, aż pozazdrościć można! Pole lawendowe - zachwycona jestem zdjęciami, nie miałam pojęcia, że coś takiego u nas w Polsce można znaleźć, cudo! Będąc u cioci w Olsztynie z pewnością pomyślę o odwiedzeniu tego miejsca, bo widzę, że warto. Piękna sprawa :)
OdpowiedzUsuńNie mogę wyjśc z podziwu...byłas w niebie...)))
OdpowiedzUsuńZazdroszcze tych widoków i pachnącej lawendy. Mieszkam na poludniu Pl i w zamian za te zapachy mam fioletowe pola krokusow na halach. Tez piekny widok o innej porze roku:)))
OdpowiedzUsuńTo pole lawendowe zapiera dech w piersiach...Przecudna wyprawa.Właścicielka tego pola naprawdę żyje w bardzo specyficzny sposób.
OdpowiedzUsuńNo i jak nie kochać lawendowych motywów?
Wystawa róż musi być bardzo wyjątkowa :)
Pozdrawiam
alez szczesciara z ciebie;;)))spedzic uroczo czas w tac cudnym miejscu i to w dodatku w Polsce:))cudne fotki;)))pozdrawiam cieplo;)
OdpowiedzUsuńCóż za fantastyczne miejsce. Mówię o lawendowym raju! Cudowne życie w takim miejscu. Dziękuję, że pokazałaś takie cuda!
OdpowiedzUsuńAleż ja Ci zazdroszczę tego dnia.Moim marzeniem jest mieć dom w takim otoczeniu.Trafiłam do Ciebie przypadkiem i z pewnością zostanę.Poczułam zapach ciepełko...
OdpowiedzUsuńAch, niedziela jak z bajki!!! :) Nie wiedziałam, że w Polsce też są pola lawendowe - dzięki Tobie już wiem :) Wspaniały post, pełen zapachu lawendy i pięknych widoków. Ciekawa jestem Twoich lawendowych zakupów :)
OdpowiedzUsuńPrzecudna wyprawa. ja kiedyś widziałam lawendowe pola w Prowansji, ale z chęcią pobuszowałabym też po takim u nas bo cudnie wygląda i nie ustępuje w niczym tym osławionym francuskim, a gospodarstwo wygląda piękne. Hmm, szkoda, że to tak daleko. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńLawendowe marzenie, chętnie też napiłabym się tych trunków:) piękne zdjęcia z wystawy. Pozdrawiam i dziękuję za wizytę
OdpowiedzUsuńOch jak pięknie...jak magicznie...oczarowały mnie te fotografie...ach...
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny na blogu i miłe słowa, to dodaje mi twórczych skrzydeł.
Ślę słoneczne pozdrowienia.
Peninia ♥
http://peniniaart.blogspot.com/
Ależ pięknie, bardzo bym chciała odwiedzić to lawendowe miejsce, a przyznam się, że kiedyś nie lubiłam lawendy...cóż z wiekiem wiele rzeczy się zmienia :)
OdpowiedzUsuńbyłaś tak blisko :)
OdpowiedzUsuńPrekrásne.
OdpowiedzUsuńEmily
Bajeczny widok *.*
OdpowiedzUsuńrewelacyjne zdjęcia !
Piękne :D Pole wygląda super :D
OdpowiedzUsuńMieszkam tak blisko a nie wiedziałam o tak cudownym miejscu. Dziękuję za tego posta! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAle cudne lawendowe pole!!! A!!! Zazdroszczę Ci tej wycieczki!
OdpowiedzUsuńRety! Jaki tam musiał być zapach:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam lawendę :) zaraz lecę na candy :)
OdpowiedzUsuńale wcześniej zapraszam na mojego nowego bloga http://oliwkowepasje.blogspot.com/ i na candy na nim :) pozdrawiam :)
Lawendowe pole - zjawiskowe! Musiała to być bardzo aromatyczna wyprawa :)
OdpowiedzUsuńalez jestem pod wrażeniem..nigdy nei widziałam na żywo takiego pola i cieszę sie bo widze, ze mam szanse!:)cudny post...
OdpowiedzUsuńcudne to pole , widział już wcześniej ;) bo do Ciebie zaglądałam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
AG
Ale miejsce lawendowe! i to w Polsce, a chata tez niczego sobie..piekne miejsce!
OdpowiedzUsuńA wystawa w ogrodzie botanicznym tez bardzo ciekawa, uciekla mi ta wiadomosc, bo bym tez tam poleciala! pozdrawiam serdecznie
moje pola lawendowe;)))... piękne zdjęcia... pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńRóże oczywiście piękne,ale ta wizyta na lawendowym polu!!!Co za cudne miejsce,ta chata,te sprzęty i lawenda.Booosko!!!
OdpowiedzUsuń