Sama się dziwię, że moje art journale leżące od lat wypełniają się w szybkim tempie. Pewnie to za sprawą wielu lajwów, które uruchamiają wyobraźnię i skłaniają do działania. Zawsze można następnego dnia obejrzeć nagranie raz jeszcze i uzupełnić pracę. Tym razem znowu zdopingował mnie lajw z Finnabair. W piątkową noc, pełna energii i chęci do mediowania (co u mnie jest rzadkością) zaczęłam oglądać bezpośredni lajw z Anią Dąbrowską. Po chwili okazało się, że robimy jednocześnie nie jedną, a 2 prace. Aaa, szybki rzut do półek i szuflad po kolejne materiały i fajna zabawa w dobrym towarzystwie.
W drugim wpisie znalazło się zdjęcie mojej prababci (oczywiście odbitka).
Tamtej nocy mediowałam do 2 godziny i jeszcze następnego dnia. Nie podejrzewałam siebie o takie zapędy do art journalowania :)
Wasza
Ślicznie ozdobiłaś strony swojego zeszytu. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńŚwietne Ci poszło, ja weny do wpisów do art jurnali jakoś w ogóle nie mam, choć teraz robię, wpis do Twojego junka🙂
OdpowiedzUsuń