niedziela, 24 lipca 2016

Wrocławskie plony warsztatowe

Jak co roku, w pierwszym tygodniu lipca wrocławianki zaprosiły na 12 Dolnośląskie Warsztaty Craftowe.

Najbardziej, ale to najbardziej na świecie, we wrocławskich 3-dniowych spotkaniach cieszy mnie możliwość spotkania koleżanek z całej Polski, zasiadanie za zsuniętymi stołami (żeby być razem) i scrapowanie do upadłego. Co chwila ktoś się dosiada, pyta o rady, pożyczamy sobie przydasie, materiały, służymy pomocą. Długie rozmowy, wspomnienia, parzenie herbatki, wieczorna pizza:)
Osoby odwiedzające sklepy i warsztaty zagadują nas, "co robimy" i tak przez 3 dni. I wiecie co? Już wcześniej pozapisujemy się na warsztaty, żeby doskonalić różne techniki, ale żal nam zostawiać koleżanki przy tym szalonym stole:))) Może nie iść?:)) Po warsztatach wracamy, żeby pokazać nasze nowe dzieła. Robimy zakupy scrapkowe i od razu wykorzystujemy w pracach nowe zdobycze. To lubię!

Warsztatem, na który najbardziej czekałam była "Druciana miłość" z Gurianą.
Poszłam tam uzbrojona w szczypce wszelakie, mega nożyce itp. narzędzia.
Na miejscu czekała na nas wiertarka, młotki, gwoździe i lutownice.




Po pobieleniu starych, fajnie podniszczonych dech układałyśmy kompozycję kolażową z płócien, koronek, siatki metalowej. Stemplowałyśmy płócienka i owijałyśmy skrawkami sari grube patyki.


Rodzinne zdjęcie wkomponowałyśmy w stareńkie albumowe karty przygotowane przez Gurianę.











Było też lutowanie, patynowanie serc preparatami witrażowymi, wbijanie gwoździków, "drutowanie" i inne takie.







Nauczyłyśmy się na jednym warsztacie kilku technik, tylko czemu czasu tak mało?
Koleżanki z innych sal zaniepokojone zaglądały do nas, bo one tam spokojnie nawlekają koraliki na niteczki, a my tu z wiertarkami, młotkami i lutownicami szalejemy:)))

Kolejnym warsztatem, na który pobiegłam z radością był "Magnetyczny tryptyk".
Uwielbiam prace Agnieszki Sz.-Meresanth, pełne niespodzianek i zawiłości:)
Za pomocą zawiasów zbudowałyśmy dwustronny tryptyk, a na nim umieściłyśmy pieczołowicie ozdobione panele z magnesami pod spodem.







Cudowna zabawa w warstwowe zdobienie paneli. Mnóstwo dodatków, kwiatków, napisów.







Złożony tryptyk







Tu widać, jak wygląda parawanik po odczepieniu stron. Można go dodatkowo ozdobić i często zmieniać zdjęcia i dekoracje mocując je na magnesy.
Wszystkie panele można zamieniać lub dodawać kolejne. Magnesy pozwalają zrobić "czary-mary".

To nie wszystkie wrocławskie wspomnienia warsztatowe. Wkrótce pokażę kolejne.
Żegnam się życząc słonecznych dni

Wasza



8 komentarzy:

  1. Och co za cuda! Jestem zauroczona i gratuluję! Pozdrawiam cieplutko i życzę cudownego tygodnia<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe spotkanie i prace

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale cuda zrobiłaś! Uwielbiam Twoje warsztatowe opowieści :) Wspaniale się je czyta i ogląda.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne i bardzo klimatyczne prace, sama nie wiem, która podoba mi się bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widać że spotkanie było owocne. Prace zrobione a i pewnie były pogaduchy i wymiana doświadczeń. Wspaniale. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna piekna rzecz:)))jesteś bardzo zdolna i pomysłowa:))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, że tak się rozwijasz. Lubię oglądać Twoje prace i podziwiać Twój zapał :-)

    OdpowiedzUsuń

To wspaniale, że znalazłaś chwilę, żeby napisać parę słów