środa, 20 kwietnia 2016

Garden Journal

"Garden Journal" - takiemu wyzwaniu trzeba było podołać w tym miesiącu na blogu ArtGrupa ATC - ART JOURNAL - WYZWANIE Nr 3.
Ależ się ucieszyłam! Wreszcie mam okazję poużywać ubiegłoroczne zasuszone roślinki z mojego ogrodu.

Nigdy nie byłam Panią Od Biologii, ale nie wiedzieć czemu pierwszym moim skojarzeniem była gablotka w muzeum przyrodniczym. Kojarzycie gabloty wiszące na ścianach muzeum z roślinkami podpisanymi po łacinie.
Zawsze fascynowała mnie łacina i kiedy urządzałam swój ogród (sama, a nie przez jakąś tam firmę), znałam nazwy posadzonych tam  roślin i krzewów po polsku i po łacinie:)
Oto moja "gablotka":)
Do utworzenia jej wykorzystałam przezroczyste opakowanie po wykrojniku.



Pierwotnie chciałam zrobić "gablotki" po obydwu stronach, ale art journal nie chciał się zamknąć:)
Wobec tego obok wyrosła łąka:)


Polypodium vulgare
czyli
Paprotka zwyczajna




Ażeby stworzyć tło, pobawiłam się różnymi maskami, potem zielone i brązowe mgiełki i już można przyklejać roślinki:)


Te kwiatki u góry były ozdobą wysokiego, kwitnącego drzewa. Zatem tam u góry są na swoim miejscu:))
Z boku pajęczyna z gazy - zdarzają się czasami w muzealnych kątach:))




Paprotki. trawy i pachnący jeszcze rumianek. Ten duży, zielony liść jest sztuczny, ale tak mięsisty w dotyku, że sprawia wrażenie naturalnego. Kasia przywiozła mi go zza południowej granicy. Dzięki!












Czekam na kolejne wyzwanie, a tymczasem pozdrawiam Was serdecznie i życzę tak zielonego otoczenia, jak moja "łączka".

Wasza


sobota, 9 kwietnia 2016

Słoikowo 2

W ramach porządków wiosennych spojrzałam krytycznym okiem na stos zgromadzonych słoiczków. Trzeba by je ozdobić, żeby nabrały szlachetności i stały się magazynem dla guzików i ćwieków.

Sporo czasu minęło od momentu, gdy pokazałam Wam ozdobione słoiki, które teraz  pysznią się w mojej pracowni TUTAJ. Nie wyzbyłam się zwyczaju kupowania zawartości dla słoiczka:))) Każdy dżem, musztarda, czy oliwki wybrane i kupowane są ze względu na to, w jak interesującym słoiczku się znajdują:)))) Poza tym kilka moich ozdobionych słoików znalazło nowe domki, więc czas na zdobienie kolejnych pojemniczków.
W kolejce stoją już następne, większe, po kawie i takie nawet specjalnie kupione:)
Jak wiecie, kolekcja moich koronek nieustannie rośnie, więc robię z nich również taki użytek:)



 Juta i koronka, a na wieczku jutowy kwiatek i tasiemka materiałowa Love.






 Na zakrętkach zrobiłam transfery wzorów z Pinteresta.
Pamiętajcie, że drukujemy na drukarce laserowej.







Koronki i sznurek:)


 Tu spróbowałam kolorowego transferu, też wyszło!



Diamentowa klamerka:)))






Wieczko okleiłam taśmą washi. Na wierzchu wylądowała szydełkowa serwetka, a na niej nakleiłam klamerkę, która zdradza  zawartość słoiczka.


 Tu moja ulubiona lawendowa koroneczka. Całości strzegą metalowe nożyczki.

Do wieczka przykleiła się metalowa łyżeczka



Wieczko zdominował metalowy kwiatek

A tu cała gromadka


Bardzo lubię na nie zerkać, tak ubrane cieszą oko.
Nie wspominając, że porządek w guzikach, ćwiekach i klamerkach znacznie ułatwia pracę.
Wszystko ma swoje miejsce. Koronki też. Ale o tym następnym razem.

Dziękuję moim komentatorkom

Wasza



piątek, 1 kwietnia 2016

Marcowe calineczki

To już miesiąc minął ???
Marzec był dla mnie bardzo zróżnicowany, obfitujący w spotkania rodzinne i jak teraz mu się przyglądam - bardzo długi!
Nadal się cieszę, że Dziewczyny z Kawy i nożyczek wymyśliły takie wyzwanie, a ja z lubością mogę codziennie wieczorem łapać okruchy szczęścia w malutkie "kwadraciki". Z moją przekorną duszą, nie są to wcale kwadraciki:) Co miesiąc wycinam z resztek inny kształt.

Oto mój marzec w dużym skrócie:





Ponieważ "Dzień staroci" przypadł na środę, uczciłam go w kolejne dwie niedziele (napisy-Koło). Najpierw okazyjnie kupiłam na Kole stare klucze i tanie książki. W kolejną niedzielę - stare koronki i łyżeczki.




Na Dzień Kobiet moi panowie zafundowali mi  kosmetyczkę. Ten miły, odprężający seans uhonorowałam szydełkowym  kwiatkiem :)










W czwartek kończyłam "Feminkę" z siatką drobiarską. Fragmencik siatki zabłądził tutaj :)



Lubię przestrzenne dodatki - rurka do napojów, spinacz itp.


Mam dla Was coś jeszcze. Na wewnętrznej stronie okładki książki, do której wklejam CALendarz zrobiłam kolaż, żeby nie była "taka nieubrana":))
Znalazłam tytuł "Miesiąc z życia kobiety" i dalej samo już poszło!
Ostatnio gazety znajdujące się w pobliżu moich rączek są zagrożone. Wycinam z nich bez litości  zgrabne hasełka, takie jak te poniżej.



Czytajcie od lewej  od dołu do góry, dookoła głowy. Mam nadzieję, że udało mi się stworzyć historyjkę na temat zawartości CALendarza.


Czytamy od dołu do góry:)






 Teraz czytamy od góry do dołu:)



 Utarty zwyczaj i pięknie!

I niech tak zostanie:))))



Mnie najbardziej rozbawiło określenie "Inna wersja selfie" :))

Obejrzyjcie na blogu Kawy i nożyczek CALendarze innych koleżanek.

Dziękuję Wam serdecznie za komentarze i do następnego*