piątek, 31 lipca 2015

Albumik z kopert

Dziś wersja albumu wielce oszczędna:) Bierzemy koperty biurowe, kawałek kartonu, w którym dostaliśmy paczkę (zrobimy z niego okładki), papiery scrapkowe, dodatki...i do roboty!
U mnie było podwójnie recyklingowo, albowiem wykorzystałam ostemplowane koperty, w które pod choinkę spakowałam książki i płyty CD dla rodzinki. Moi chłopcy wiedzą, że mama zbiera co popadnie (czyli śmieci, ha, ha) i delikatnie rozpakowywali prezenty, coby kopert nie uszkodzić:)

Albumik traktuje o naszej wycieczce do Fabryki Ceramiki w Ćmielowie. 



Relacja ze zwiedzania (Tutaj), nie będę się powtarzać, tylko przedstawię Wam raczej sprytny sposób konstrukcji albumika.
Długo szukałam w Pintereście sposobów zastosowania kopert i oto co powstało.


Kopertę zaginamy mniej więcej 3:1. Rozcinamy brzeg. W tym miejscu powstaje kieszonka na 2 tagi. Rozdzieliłam kieszonkę ćwiekami, żeby tagi nie wpadały na siebie:)


Przed zbindowaniem, miejsce do przedziurkowania wzmocniłam papierem ozdobionym dziurkaczem. Baaardzo chciałam mieć ten dziurkacz Notebook. Uwielbiam wzór kartki wyrwanej z notesu:)
Dobór papierów też był dla mnie oczywisty. Coffee break z wzorami filiżanek idealnie pasuje do tematyki ćmielowskiej. Dodałam co nieco muffinek i ...przyjęcie gotowe!







 Uliczka Ćmielowska to uroczy fragment muzeum

Tekturkowe filiżanki dają wrażenie przestrzenności


Na tagach zamieściłam zdjęcia eksponatów muzealnych - figurek ceramicznych i kompletów z porcelany.

Nie przerażajcie się moją grubą kurtką na zdjęciach, ale Ćmielów odwiedziliśmy w styczniu:)

Przypominam to teraz w sezonie urlopowym, gdyby ktoś przejeżdżał w pobliżu to polecam!

Miłych chwil na wakacyjnych szlakach

Wasza

niedziela, 26 lipca 2015

Niedziela na Kole i kiermaszu

Miałam dziś pisać na zupełnie inny temat. Jednak po wizycie na targu staroci na Kole postanowiłam na żywo, na gorąco pokazać co udało mi się upolować. Może z powodu kanikuły wiele skarbów, wyjątkowych egzemplarzy nie zostało wykupionych i ucieszyło nasze oczy. Gdybym mogła przewidzieć tak owocny dzień, wzięłabym walizkę pieniędzy:)
Prawdziwe perełki, których dziś nie zakupiłam, spróbuję upolować za tydzień. Owszem, zakupu antyków nie da się zaplanować. Ach, najwyżej trafi się coś innego:)

To co cieszy mnie najbardziej i zamieszkało już w kuchni przykręcone do półki to młynek do... Właśnie - tu zagadka! Do czego służył ten młynek? Ja osobiście przyznaję, że nie znałam owego urządzenia kuchennego. Człowiek uczy się codziennie:) 


A jest to młynek do mielenia... orzechów!!!
Jest to moja od dziś ulubiona zabaweczka:)
Zachwyca mnie ten wzór, precyzja wykonania i napis, oczywiście napis!


 Przód młynka



Zaplanowanym zakupem była metalowa tara. Udało się jednak coś zaplanować.
Jak ją ozdobię to pokażę.

 Żelazko służy mi jako przycisk "do papierów" na tarasie.
Podczas ostatnich wiatrów wszystko mi uciekało. Od dziś papiery i gazety zostały ujarzmione:)

Sam napis Singer trafił mi się po raz pierwszy!


Szufladki zakupię zawsze, w każdej ilości;)
Zupełnie zmienione będą zdobić mój craft room:)
Serwetka miała być okładką na notes. Jednak po oględzinach już w domu oceniłam, że jest w bardzo dobrym stanie i po wybieleniu zostanie... serwetką.

Koronki za grosik:)


Obrazek 3D. Takie słodkie obrazki warstwowe z papieru kojarzą nam się z wakacjami w Holandii:)

Po Kole udaliśmy się na 3 Targi Książki Kulinarnej zorganizowane przez Qchnię Artystyczną.


Targi odbywają się w pięknych klimatach Zamku Ujazdowskiego.
Oprócz oglądactwa i zakupów można uczestniczyć w prezentacjach znanych kucharzy i blogerów kulinarnych.


Piotr Kucharski podpisywał swoją książkę o chlebie.
Niestety nie zakupiłam jej, bo chleba akurat nie jadam.
Poczekam na książkę o sałatkach ha, ha.




Moje zdobycze. Porządne, duże, przepięknie wydane książki. Przypadkowo obie traktują o kuchni włoskiej.
Siedzę, oglądam i zachwycam się:) A od czasu do czasu zachodzę do kuchni zerknąć sobie na mój nowy-stary młynek :)

Buziaki wakacyjne ślę-


sobota, 18 lipca 2015

Mój ulubiony "Festiwal róż"

Czuję się jak reporter, który donosi o cyklicznych imprezach, na których "należy bywać":)
Po raz kolejny chcę Wam bowiem pokazać nieco zdjęć królowej kwiatów - róży. Nikt mnie nie musi zachęcać do jej podziwiania, oglądania i wąchania. Festiwal róż jest stworzony jakby dla mnie, nikt mnie wtedy nie wyciągnie z Warszawy, muszę tu być i już!
Wystawa kompozycji kwiatowych, warsztaty i pokazy odbywają się w Ogrodzie Botanicznym UW, przy Łazienkach, w połowie lipca.
Z uwielbieniem oglądam i fotografuję bukiety kwiatowe, a zapach niektórych przypomina mi dzieciństwo. To niezła gratka!



W tej grupie wszystkie róże pachniały jak marzenie.



Największe zainteresowanie wzbudzają duże kompozycje róż z innymi roślinami.








 Czyż nie cudowne?


Miałam okazję obejrzeć pokaz florystyczny Akademii Florystycznej.
Uczestnicy zazwyczaj używają do kompozycji kwiatowych niepospolitych dodatków.



Jeden z bukietów umieszczony został na płycie winylowej. W środku powiększono dziurę, aby umieścić rączkę do trzymania bukietu.



Ten bukiet powstał z udziałem grubego papieru, oczywiście pofarbowanego, dla uzyskania harmonii kolorystycznej.



W bukietach zamieszkują przedziwne dodatki jak dziki clematis, kwiatostan orzechowca, trawy, drżączka, driakiew,







Podobno floryści robią wiele prac z materiału recyklingowego. Ha, ciekawe co by powiedzieli, widząc fury przydasiów u scraperek:)) Kto ma więcej?

Jak zwykle zainteresował mnie pokaz florystyczny Karoliny Ładyżyńskiej.

Misa owinięta jest wieloma warstwami szarego papieru



Wspaniała instalacja z butelek owiniętych filcem. Lubimy takie prace!

Dziełem p.Karoliny są również instalacje w całym ogrodzie botanicznym. Mnie najbardziej przypadły do gustu ogromne kwiaty z szarego papieru :)



Owady i motyle wdzięczyły się tego dnia do aparatu - na koniec - cudny motylek:)



Miłych wakacyjnych dni życzę serdecznie