sobota, 26 sierpnia 2017

Skrzynia na kółkach

Dziś ciąg dalszy metamorfoz przedmiotów z klamociarni. 
Rok temu nabyłam na starociach starą, drewnianą skrzynię po owocach. To nie byle co z listewek, ale porządna rzecz z drewna, solidnie wykonana.
Spodobało mi sie, że ma napisy i potencjał do ewentualnych zmian.
Nie odbyła tak spektakularnej metamorfozy. Po prostu chciałam ją odświeżyć, czyli postarzyć:)))))
Hmmm, trudno to wytłumaczyć, ale wiadomo o co chodzi:)
Ci co odnawiają starocie wiedzą, że wystarczy umyć przedmiot, żeby go odmienić:))))

Ja poszłam dalej i oprócz mycia, przetarłam czarną farbą, świeczką, pomalowałam białą farbą, a miejscami białą bejcą, żeby nie zasłonić całkowicie napisów.
Oczywiście, trzeba było popracować papierem ściernym, żeby wióry nie wchodziły w ręce:))
Pod spodem przymocowałam kółka, które krecą się we wszystkie strony.
Skrzynia jest ostatnio moim ulubionym podręcznym magazynkiem. Wkładam w nią potrzebne przydasie i maszeruję z nią na taras. Uniknę w ten sposób biegania po zapomniane rzeczy. Mam teraz wszystko do danego projektu w jednym miejscu.










Lubię robić przecierki wełną stalową, by uwypuklić słoje drewna.






Mam nadzieję na jeszcze kilka dni przebywania na tarasie w słoneczku.
Tego i Wam życzę 


Wasza


sobota, 19 sierpnia 2017

Szufladka "This & that"

Pogoda w kratkę, a ja ciepłe, bezwietrzne dni wykorzystuję na "prace ręczne" na tarasie.
Po długiej zimie i milionie innych wymówek wreszcie zabrałam się za metamorfozy szuflad i skrzynek, które zwożę z targów staroci. Szybciej i bardziej efektywnie pracuje się, gdy robi się kilka przedmiotów naraz. Można poszlifować elektryczną szlifierką robiąc jeden duży bałagan i hałas, potem wszystko umyć, zgromadzić farby i działać. Na pierwszy ogień poszła szufladka, w której gromadziłam przydasie. Wreszcie doczekała się metamorfozy.
Już dawno kupiłam gałeczkę i  nóżki dla niej.
Chciałam by zyskała na elegancji, zmieniła kolor i otrzymała dodatki.

Najpierw zdarłam z niej pierwotne kolory, nadałam szarości, bieli, nieco brązu.
Potem przecierki papierem ściernym i watą szklaną itd., aż do efektu zadowolenia.
Nie maskowałam śladów po kornikach, niech dodają smaczku:)
W środek szufladki wkleiłam gruby papier do scrapbookingu. Przy planowanej zawartości i tak pewnie nigdy nie będzie go widać:))
Jeszcze lakier i wreszcie można wypełniać wnętrze.
Ponieważ z czasem w szufladce może znależć się "to i owo"nadałam jej nazwę "This & that".
Przykleiłam nóżki, przymocowałam gałeczkę i już!




















Tak wyglądała szufladka, gdy kupiłam ją na targu staroci na Kole.




Ha, ha czekam tylko na komentarz - "A ja wolałam tę starą wersję szufladki":))))
Niedługo przedstawię kolejne metamorzy.

Wasza


sobota, 12 sierpnia 2017

No i cóż,że doniczka:)


Jakie macie sposoby na ochłodę w upalne dni? Ja oprócz pucharów lodów z malnami, wody z lodem, cytrynką i miętą... robię kartki zimowe :) Jak się wyjmie z szafki papiery w snieżynki od razu robi się chłodniej:)
Inka w naszej całorocznej zabawie znów zaskoczyła mnie tematem wyzwania. Ale to dobrze, szlifujemy formę przed Bożym Narodzeniem;)

Temat na sierpień to:
"Doniczka na święta - zrób kartkę z motywem doniczki, może ona być formą kartki (czyli baza w kształcie doniczki) bądź doniczkowy motyw, który pojawi się na Twojej kartce."

Zrobiłam jak zwykle trochę vintagowo - doniczka z juty, śnieżynka  z filcu wycięta wykrojnikiem. Poszarpane brzegi papieru. Wszystkie materiały wyciągnęłam z ubiegłorocznych pudeł:)

W lipcu grzebałam się niemiłosiernie z karteczką, teraz wystartowałam po ogłoszeniu wyzwania. Trochę praca musiała się odleżeć na biurku i po nabraniu mocy, można publikować posta:)










Ciągle podobają mi się te przekorne ujęcia - zimowej kartki na tle soczystej zieleni w ogrodzie :)


Pozdrawiam słonecznie,

Wasza



niedziela, 6 sierpnia 2017

Ślubny exploding box

Sezon ślubny w pełni. Kiedy poproszono mnie o zrobienie kartki, do której można włożyć pieniądze, zrobiłam coś bardziej ambitnego, ciekawszego i mającego większe możliwości :) Możliwości polegają na tym, że w kieszonkach możemy w elegancki sposób ukryć i  przekazać pieniądze na prezent.
Oczywiście, znanym już sposobem, wycięłam wykrojnikiem sprytne obrazki, z żartobliwym przeznaczeniem gotówki:)








Pośrodku pyszni się tort z tekturki, ozdobiony Cynkowym sposobem:)






Nie wiem jeszcze, czy Państwo Młodzi znali taki wynalazek, jak exploding box i czy im się spodobał;)
Mam nadzieję, że tak.

P.S. Kilka dni po weselu otrzymałam podziękowania za "mega oryginalne życzenia ". Młodym spodobała się "piękna praca".
Cieszę się :)

Miłego wakacyjnego wypoczynku życzy

Wasza



czwartek, 3 sierpnia 2017

Świąteczny poncz

Dzisiejszy post to kontynuacja zabawy u Inki - przez cały rok robimy kartki świąteczne:)
Wolę to od razu zaznaczyć, żeby ktoś nie pomyślał, że od upału w głowie mi się pomieszało i zamiast mrożonej herbaty, świątecznego ponczu mi się zachciało:))

W lipcu, w naszej zabawie, trzeba było wykorzystać w pracy rurki do napojów lub patyczki do lodów. Wybrałam te pierwsze, mam akurat kilka w ciekawych kolorach.
Na kartce umiesciłam mój ulubiony ostatnio gadżet - słoik, wrzuciłam do niego gwiazdki i wszelkie ponczowe dodatki - anyż, kawałki pomarańczy i cytryn i dodałam rurkę.
Na słoiku kraftowym naklejona jest druga, przezroczysta warstwa, a rurka jest w środku. Piszę o tym, bo na zdjęciach słabo to widać.
Mam nadzieję, że wywiązałam się z zadania:)




Myślę, że gdy ktoś wyżłopie ten smaczny poncz, będzie miał radosne święta:)))







Motyw słoika jest jednym z moich ulubionych i mam zamiar zamówić sobie jeszcze kilka podobnych wykrojników i stempli.






Tymczasem Wy ze swoich słoików popijajcie zimną wodę z cytrynką:)
Miłego letniego wypoczynku!
Wasza




wtorek, 1 sierpnia 2017

Lipcowe miniaturki

Dziś rano, zaraz po przebudzeniu, próbowałam sobie uzmysłowić, jaki to miesiąc się kończy. Może czerwiec, a może maj? Kiedy w końcu będą wakacje i zapowiadane upały? Ale co, że lipiec? Nieeeee
Załamałam się. Kiedy moi synowie byli mali, tęgie upały zaczynały się 1 maja. O tej porze więc, mieliśmy przesyt lata gorąca i słońca:) Sierpień kojarzył się z zakupem nowego plecaka i powrotem do szkoły. Natomiast w tym roku upał "dokuczył nam" wczoraj, dziś też jest, ale na jak długo?
Lipiec był wakacyjną porażką. Zimno, burzowo, nieprzewidywalnie.
Spałam w grubych skarpetkach:))))







Miesiąc zaczęłam warsztatami na zlocie we Wrocławiu, z jakże zmienną pogodą. Potem jakieś biurowe sprawy, częste zakupy na targu warzywnym(uwielbiam !) Zakup nowego grilla i użytkowanie go, gdy pogoda pozwoliła. Lektura książek, bo za oknem leje. I niestety wizyty u dentysty.
Z bardziej przyjemnych - manicure hybryda i do tego jeszcze z efektem Syrenki:))








Burzowa pogoda pozwoliła na zajęcia hand-mejdowe-kartki, exploding box, uzupełnianie zaległości w pamiętniczku.
Udało mi się dwa razy uczestniczyć w warsztatach zapachowych w Wilanowie. Taaaak, mogłabym być zielarką:)
Jeden weekend spędzilismy w Nałęczowie i Kazimierzu Dolnym. Co jest w tym czarownym Kazimierzu, że chce się do niego wracać i wracać?
Na poprawę humoru poszłam sobie do fryzjera:) Nic to, że wychodząc trafiłam na ulewę:)))
Mam nadzieję, że w sierpniu porzucę skarpetki nocne i wspominać będę tylko biesiadowanie na tarasie w upalne dni:)

Moje calineczki nakleiłam znów na  szarych torebkach spożywczych. Są świetnym tłem do wszystkiego. CALendarz zgłaszam do wspólnej zabawy na blogu UHK.


Buziaki
Wasza