niedziela, 29 stycznia 2017

Album 3 zamki

Wspominałam Wam kiedyś, że powstał u nas nowy świecki zwyczaj wyjeżdżania na kilka dni tylko we dwójkę i to zimą i to przed feriami co by tłumów uniknąć. Aha, i w ramach zwiedzania muszą być zamki, ewentualnie pałace. Nie pytajcie:)))
Owocem takiego właśnie wyjazdu jest dzisiejszy album. Bardzo lubię tę robotę i ochoczo rzuciłam się na przydasie, żeby ów wyjazd uwiecznić.
Na okładce utkałam nieco bardziej atrakcyjnych znalezisk, które czekały na swoje 5 minut.

Taka mała podpowiedź, dla tych co planują ferie zimowe:) Można zwiedzić Oporów, Łęczycę i Uniejów.
Trasę wycieczki ułożyliśmy sobie tak, żeby zobaczyć w ciągu jednego dnia trzy zamki, a na końcu czekać nas miała nagroda. Zaplanowaliśmy noclegi w hotelu ze SPA w ładnym miejscu z basenem i masażami.
Zaczęliśmy od Oporowa.
Ładny zameczek, w środku kilka ciekawych komnat, na zewnątrz przyjemny mostek i park. Zimą nie da sie zauważyć wszystkich uroków zwiedzanych miejsc, ale wierzcie mi, taka podróż ma swój urok:)





















Kolejny przystanek- Łęczyca. Zawsze chciałam zobaczyć, gdzie ów diabeł urzędował:)
Przyjemne zwiedzanie kilku komnat i dziedzińca.












W Uniejowie zastaliśmy całkiem spore zamczysko, ale do zwiedzania otwarty jest tylko dziedziniec. Na piętrach mieści się hotel. Myślę, że kiedyś tu zawitamy. Tym razem wybraliśmy nowoczesny hotel, z powodu braku miejsc na zamku. A spanie na zamku jest czymś, co uwielbiam:)










Album, a szczególnie jego okładkę, zgłaszam na wyzwanie: "Trybiki i koła".
Trybiki zamieściłam na okładce i na kilku kartach w środku albumu.


Miłego wypoczynku i dużo słoneczka na ferie,

Wasza


sobota, 28 stycznia 2017

Szklane laleczki

Zupełnie przypadkiem, jak to w życiu bywa, znalazłam przez Internet wspaniałą osobę, Czarodziejkę szkła. Wystarczył rzut okiem na stronę Marty Misiuro na fb i wsiąkłam całkowicie. Wiedziałam, że chcę, tylko nie wiedziałam jakie i ile. Mowa o szklanych laleczkach, które wytapia w swojej pracowni Marta.
Ponieważ bardzo lubię towarzystwo i cenię sobie przyjaźń postanowiłam, że laleczki muszą być dwie. Ale, ale, ta z aparatem "Aparatka" też niezła. Oj, dobra, 3 to jeszcze nie tłok :). Zrobimy z niej naszyjnik na łańcuszku.
Tempo, w jakim Pani Artystka uporała się z wyczarowaniem lalek i wysyłką było iście piorunujące!
Już polubiłyśmy się z moimi laleczkami. Muszę bardzo uważać, bo to delikatne istotki, a ja gapa wszystko upuszczam. Chyba ozdobię nieduże pudełeczko i zrobię im mieszkanko wyściełane gąbką ;) 

Nie żałuję ani jednej złotówki wydanej na nie.

Jak pisze Marta - robią głupie miny...i to jest prawda!
Niestety nie liczcie na moje ładne zdjęcia, to jak z fotografowaniem bombek, czy choinki - zewsząd pada światło i trudno zrobić ciekawą fotkę. Robiąc zdjęcia zauważyłam, że laleczki na mnie patrzą!!! Naprawdę, ja w prawo, one w prawo, ja w dół - one w dół :)
A ta głębia spojrzenia! Tego nie oddają żadne zdjęcia!




Na czarnej sukience

i

szarej tuniczce


To ja jak byłam mała. Księżniczka, która wszystko wie lepiej :))
Nosek zadarty do góry!

A to koleżanka, zawsze lubiłam towarzystwo:)

Wyżej wspomniana Aparatka:)

Właśnie ta cudna lalunia z aparatem zawisła na mojej szyi i wychodzimy razem na warsztaty z tworzenia albumów. Będzie się działo:))

Z całą pewnością to nie były ostatnie zakupy w Misiuri. O nie!!!

Jak tylko zrobi się cieplej, zaprzyjaźnię się z bardziej kolorowymi laleczkami, które będą pasować do letnich ciuszków. Tak, zaprzyjaźnię, bo przecież przyjaciółek się nie kupuje :))

Potem kolczyki... no niech już przyjdzie ta wiosna! I jeszcze naszyjniki, jedyne w swoim rodzaju, wielokolorowe, ze szklanymi dodatkami.

Chciałabym nadmienić, że nie jest to post sponsorowany, po prostu trzeba wspierać i popierać  wyjątkowość i wrażliwość, a my rękodzielniczki musimy trzymać się razem!

Pozdrawiam, dziękując za komentarze. Miłego, słonecznego weekendu!

Wasza

wtorek, 24 stycznia 2017

Vintagowa karteczka


Nie wiem, czy ma to związek z zimą i większym "zadomowieniem" się, zawsze o tej porze roku nachodzi mnie na vintagowe ozdóbki. Używam więcej koronek i retro zdjęć. Mam ochotę na grzebanie w starych albumach i oglądanie pożółkłych zdjęć. Kiedy stanęłam przed wyzwaniem wyczarowania kartki urodzinowej dla cioci, od razu wiedziałam co na niej musi się znaleźć.
Styl vintagowy jest mi bliski i podobne karteczki mogłabym robić bez końca:)
Zdjęcia, koronki, sznureczki, poszarpane warstwy - to mój świat:)











Nieco kreatywności i gotowe!
Kartkę zgłaszam na wyzwanie do Fabryki Weny.
Wybrałam sobie kilka linii - Tekturka-Kwiaty-Serwetka, Warstwy-Tekturka-Sznurek, Kwiaty-Tekturka-Koronka itd.




Jak napisałam, lubię warstwowanie na kartkach, więc zgłaszam pracę na wyzwanie "Warstwy".


Pozdrawiam serdecznie

Wasza

piątek, 20 stycznia 2017

Nowe ArtJournaLove

Nowy rok przyniósł mi wyzwania, na jakie czekałam:) Bardzo lubię wycinanki z gazet i oto się pojawiły!
Przez cały rok (mam nadzieję) na blogu ArtJournaLove będziemy się bawić w kolaże, wycinanie haseł z gazet oraz tworzenie art journali na zadany temat.

Zabawy są dwie i w obydwu biorę udział;)

1. "Lista składników" - należało po prostu użyć dowolnych wycinków z gazet.
Jako że wyzwanie przypadło na początek roku, naszły mnie refleksje przeróżne na tematy osobiste.;)

Kluczowe jest tu słowo "kiedyś". Mam nadzieję, że szybko poprawię mniemanie o sobie:)




W tle - maska i trochę mgiełek.




W drugim wyzwaniu "Wyrwane z kontekstu" stworzyłam pracę do zdania:

"Gdzie się zaczyna, a gdzie kończy artystyczna fatamorgana"

Bardzo pomógł mi obrazek z gazety znaleziony w moim magicznym pudełku.







Trochę mgiełek i stempli i oto jest!:)



No to się pobawiłam:))  Mam nadzieję, że podołałam wyzwaniu. Z niecierpliwością czekam na kolejne tematy. Już ostrzę nożyczki;)

Pozdrawiam, dziękując za miłe komentarze pod poprzednimi postami

Wasza


sobota, 14 stycznia 2017

Mój kalendarz

Podobnie jak w ubiegłych latach postanowiłam ozdobić okładkę nowego kalendarza.
Poprzednie były tak brzydkie, że aż wołały, żeby je zakryć. Tym razem kupiłam interesujący kalendarz, w którym niektóre strony można pokolorować. Trochę mnie śmieszy ten nowy nurt kolorowanek dla dorosłych, ale w tym przypadku odpowiadała mi wielkość, kolorystyka i możliwość nanoszenia własnych notatek (i rysunków:))) w kalendarzu. Jakiś taki scrapkowy był:)
Nie opuszczał mnie pomysł całkowitej przemiany okładki, bo przecież musi być taka tylko MOJA;)) No i jest!
Wykorzystałam tu jedno ze starych zdjęć, kupowanych na targach staroci. Dama dostała metalową broszkę, drewniany bucik i koronkę.
Oprócz zdjęcia moim ulubionym dodatkiem jest tarcza prawdziwego zegarka ze staroci:)
Pięknie postarzona i zniszczona przez czas.
















Bardzo lubię stare napisy, no i koronki. Grzbiet kalendarza pokryłam elastyczną koronką.

W zasadzie użyłam tu wszystkich moich ulubionych składników: tagi ze starymi napisami, koronki, ćwieki, narożniki, nit, stare zdjęcie, metalową broszkę.

Ale to w końcu MÓJ ulubiony kalendarz!


Tył okładki.
Wewnątrz wkleiłam kilka kieszonek na małe karteczki.

Okładkę zrobiłam z myślą o ostatnim już wyzwaniu Feminki-na blogu UHK-insipiracje.

Pracę zgłaszam też na wyzwanie Studia Szok-"Wspomnień czar".
Bo to jest wspomnień czar!



Pozdrawiam Was serdecznie

Wasza