Wróciliśmy z wakacji w Grecji, a konkretnie z Peloponezu dość późno, pod koniec września. Co nie tłumaczy, że wrzucam parę słonecznych fotografii dopiero teraz:) Pomimo szczerych chęci nie mogłam wcześniej opisać wrażeń z urlopu, ponieważ laptop odmówił mi posłuszeństwa.
Po bezskutecznych naprawach podjęłam decyzję o kupnie nowego laptopa i wreszcie wracam do gry:)))
Zanim zasypie nas śnieg, chcę nadrobić zaległości i pokazać Wam migawki z naszych wakacji.
Zawsze chcieliśmy jechać do tej części Grecji - na południe półwyspu Peloponez, do kolebki cywilizacji, ale nie mogliśmy znaleźć dobrej oferty pobytowej.
Wybierając miejsce wypoczynku kierowałam się jak zawsze tym, żeby móc jak najwięcej zwiedzić, kręcąc się po okolicy.
Z niewielu propozycji polskich biur podróży wybrałam hotel "Elite City Resort" w Kalamacie, obierając go jako bazę wypadową.
Najpierw sprawdziłam, czy w jeden dzień da się z naszego hotelu dojechać wypożyczonym samochodem do Aten.
Tak, prowadzi tam wygodna autostrada, więc Kalamata jest OK.
Wszystkie inne historyczne miejscowości, które chciałam zobaczyć też dało się odwiedzić w czasie jednodniowej wycieczki. Przywieźliśmy całe mnóstwo zdjęć, ale ich uporządkowanie i prezentacja wymagają czasu, więc wybaczcie, dziś fotki lżejszego kalibru:)
Kalamata to drugie pod względem wielkości miasto na Peloponezie, ale tak naprawdę to niewielka miejscowość ze starym i nowym miastem, portem i nadmorską promenadą:)
Wystarczy powiedzieć, że pod nasz hotel zajeżdżał autobus nr 1!!! Jedyny jaki jeździł wzdłuż miejscowości:))))))
Hotel okazał się czysty, wygodny, nowoczesny, z miłą restauracją.
Na śniadanie serwowano nam soki z pomarańczy świeżo wyciskane (gratis) i to sprawiało, że z wigorem zaczynaliśmy każdy dzień.
Ten widok śni mi się teraz po nocach:))
,
Zamieszkaliśmy w dwupoziomowej willi w ogrodzie z oleandrami i innymi krzewami i widokiem na góry Tayget.
Wejście na basen
Basen ze scrablami na murku
Góry schodzące do morza :) Uwieeeeelbiam taki widok!
Kryształowo czysta woda w morzu. Widać tylko żwirkowe dno przy wejściu do wody:)
Nieliczne chwile na leżaczku(głównie zwiedzaliśmy) umilała nam mrożona kawa Caffe Freddo
Na terenie hotelu mieliśmy też kościółek, uroczy szczególnie nocą
Stąd Kalamata jest masowym producentem najwyższej jakości oliwy z oliwek.
Skoro jesteśmy przy potrawach regionalnych - codziennie jadałam sałatkę horiatiki z pysznymi miejscowymi oliwkami. A ser feta mogę jeść na okrągło:)
Oprócz tego często jedliśmy souvlaki, sałatkę z ośmiornicą, nadziewane bakłażany, gulasz z warzyw, wędzone kiełbaski, ryby i inne greckie specjały.
W naszym hotelu gośćmi byli głównie Grecy i dlatego mieliśmy pyszne jedzonko, a nie" byle co" dla turystów:)
Uwielbiam ten alfabet! Fascynowały mnie podwójne napisy
Wejście do ruin zamku ze wspaniałą bugenwillą
Widok ze wzgórza zamkowego na Kalamatę
Są i takie urocze ruinki
Kalamata słynie również z wyrobu jedwabnych chustek. W klasztorze żeńskim Kalogreon zakonnice
hodują jedwabniki i tkają jedwab na wielkich krosnach.
Swoją kolorową apaszkę w motylki wybrałam spośród wielu jedwabnych chustek(u dołu są ich pełne szuflady)
Dobrze, że sprzedawczynią i doradczynią okazała się przemiła Polka, bo zginęłabym w gąszczu jedwabiu:))
Centrum Kalamaty
Miłym przerywnikiem zwiedzania w upalne dni jest chwila w kafejce przy mrożonej kawie Frappe
Szerokie ulice w centrum wysadzane są drzewkami pomarańczowymi
Miejscowa cerkiew i jej otoczenie
Jak mówiłam uwielbiam fotografować napisy w jęz.greckim
Oto specjały, które można przywieźć z Kalamaty - wina czerwone i białą Retzinę, oliwę w puszkach (cudnie zdobi kuchnię) i butelkach, oliwki do sałatek, ocet balsamiczny, sezamki i orzechy w miodzie, chałwwwwaaaa!
Moim odkryciem są miejscowe kosmetyki (po prawej) balsamy do ciała o zapachu lawendowo-pomarańczowym oraz mydełka oliwkowe. U dołu leży zamotana jedwabna apaszka w motylki, kupiona w sklepie, o którym wspomniałam wcześniej.
Mam Wam do pokazania mnóstwo cudownych zdjęć z Grecji i jeszcze więcej do opowiedzenia. Uważam jednak, że w grudniu należy oddać palmę pierwszeństwa gwiazdkowym tematom, a Grecja musi poczekać do stycznia:)