niedziela, 20 lipca 2014

Święto róż

Któż z nas nie kocha róż? Chyba każdy, ja nawet bardzo, więc z utęsknieniem czekam na doroczny lipcowy Festiwal Róż w Ogrodzie Botanicznym UW. Nic mnie wtedy nie wygoni z Warszawy.



Sobotni ranek przywitał nas ulewnym deszczem i już myślałam, że spacer nam się nie uda. Jednak niedzielna pogoda wynagrodziła wszystko! Było pięknie, słonecznie, pachnąco, kolorowo i pouczająco.
Tak, tak bo oprócz wystawy organizowane są pokazy florystyczne i warsztaty z układania kwiatów.
Jako fanka kwiatków wszelakich chłonęłam każde słowo płynące ze sceny i śledziłam sprawne ruchy florystów z całej Polski.
Oto pierwszy pokaz z układania bukietów, na szczęście bardziej awangardowych i niezwykłych. Czyli było tak, jak lubię! Na scenie absolwenci  Akademii Florystycznej  Marioli Miklaszewskiej.






Torebeczka z pianki poliuretanowej, a wewnątrz bukiet ślubny.
Zerwanie  z rutyną okrągłych różanych bukietów. Super!





Na podłoże przyklejone zostały same płatki goździków, z orchideą pośrodku.


Cudo z chabrów:)



Bukiet w formie wachlarza


Bukiet geometryczny, polecany dla młodzieży.
Jest tu żółta odmiana jeżówki.




Bukiet, który skradł moje serce:) Lawendowe kwiatki zrobione są z farbowanej tektury.




Po pokazie floryści przygotowali nie lada niespodziankę. Przebrani w  bajeczne stroje, udali się na paradę.
Ludzie-kwiaty wzbudzili ogromny aplauz, widać było ogrom pracy włożony w przygotowania strojów.













Najpiękniejszy "syreni ogon" z anturium.







Następnie prześledziłam kolejny pokaz mistrzyni florystyki Karoliny Ładyżyńskiej-Skrzypek.
Byliśmy świadkami układania nietypowych ikeban.
Bardzo, bardzo lubię te wymyślne formy i nieoczywiste połączenia.










Wreszcie nadszedł czas na spacer wśród kompozycji i rzeźb kwiatowych porozstawianych po całym ogrodzie.
Słowa są tu zbędne, niech przemówi obraz:)












I migawki z ogrodu botanicznego UW








Fragment jednej z instalacji ogrodowych


Żegnam kwiatowo

Wasza

czwartek, 3 lipca 2014

Prawie lawendowe przyjęcie

Co roku w czerwcu urządzałam bez opamiętania truskawkowe przyjęcia. Mam zgromadzonych wiele dodatków, świec, a nawet serwetę. Wystarczyło dokupić papierowe serwetki z truskawkowymi nadrukami no i rzeczone truskawki.
W tym roku, nie wiedzieć czemu, coś się we mnie zbuntowało i postanowiłam, że czerwcowe kawko-herbatki będą ...pod znakiem lawendy.
Rozgrzałam Pinteresta do czerwoności w poszukiwaniu inspiracji.
Coś tam sama dodałam i wyszły ozdóbki różne :)
Jak tytuł głosi - było to p r a w i e lawendowe posiedzonko, ponieważ tuż przed zbiorami lawendy dysponowałam tylko zeszłorocznymi gałązkami. Mam nadzieję, już z tegorocznych pachnących zbiorów, dorobić kilka nowych dekoracji, poustawiać wszędzie pęki lawendy i wtedy pokazać Wam wszystko jeszcze raz :)
Mam nadzieję, że tak jak ja, lubicie patrzeć i wąchać te krzewinki i nigdy się nam to nie znudzi.

Nagłowiłam się nieco nad pomysłem na lampiony. Chciałam, żeby miały w sobie wszystko co lubię - lawendowe gałązki, koronki, wewnątrz susz lawendowy oraz przytłumione światełko z T-lighta.
Chyba się udało, a lampiony na stałe dekorują stół w jadalni.




Zdradzę Wam tajemnicę, że te efektowne kanciaste słoiki to odzyskane szkło po buraczkach z Lidla.
Jak tylko je zobaczyłam, wiedziałam, że coś z nich zrobię :)
Miejsce po nakrętce zamaskowałam szarym sznurkiem pakowym.









Dodatkową ozdobę stołu stanowiły stare łyżeczki z targu staroci (każda inna).
Wystarczył tu dodatek białego sznurka i gałązki lawendowej.








W ostatniej chwili zdobyłam serwetkę z wzorem z mojego serwisu. Szybciutko zdekupażyłam prościutki serwetnik.

Na tarasowym oknie ustawiłam,co tam miałam:))



Często korzystam z nowych dodatków, warto sobie sprawić takie pocieszajki.

A teraz biegnę się pakować! Jutro wyruszamy z Kiti W do Wrocławia na zlot scrapbookingowy.
Trzy dni warsztatów, zakupów, spotkań z koleżankami blogowymi. Szaleństwo czeka!!!
Jak ochłonę, zdam Wam relację:)

Wasza