Tak właśnie czuliśmy się w trakcie romantycznego weekendu, na który wybraliśmy się z mężem do hotelu zamkowego w Baranowie Sandomierskim. Kiedy zobaczyłam ofertę w necie opisującą możliwość zamieszkania na najprawdziwszym zamku, nie zastanawiałam się długo.
Od samego wjazdu na zamek wszystko sprawia niesamowite wrażenie. Zabytkowa brama, zadbany ogród z zimozielonymi żywopłotami i w oddali zamek...za mgłą! Takie warunki przydały starym murom tajemniczości, ale uniemożliwiły wykonanie ładnych zdjęć.
W naszym klimacie należy się cieszyć, kiedy nie pada deszcz lub śnieg o tej porze roku, więc co tam tajemnicza mgła długo utrzymująca się na bagnistych terenach. Zapamiętam to na zawsze.
Poziom wrażeń wzrastał z każdą chwilą. Wejście przez bramę, schody, dziedziniec zamkowy, kolejne schody na piętro i wejście do skrzydła hotelowego. Wszystkie pokoje i apartamenty urządzone są w stylu i klimacie zamku.
Wtapiamy się w nową rzeczywistość i chcielibyśmy tam zostać na zawsze. Wysokie sufity, przecudny żyrandol , wygodne łoże i ...na szczęście bardzo nowoczesne łazienki:)
Serdecznie chciałabym Wam polecić pobyt w tym hotelu....poza sezonem. Wyobrażacie sobie to fantastyczne wrażenie, kiedy turyści i pracownicy hotelu opuszczą zamek, a Wy zostajecie sami (wynajętych jest niewiele pokoi). Można hasać po krużgankach, spacerować bez końca, a nawet zabawiać się w Białą Damę. Ja miałam nieco krótszą noc do straszenia po krużgankach, ponieważ w sali balowej młodzież trenowała poloneza przed studniówką i to oni byli królami tej nocy. A zresztą, ile można biegać zimą w białej koszuli nocnej po korytarzach i schodach!:))))
Po sezonie niewielu turystów zwiedza komnaty i wystawy zamkowe, więc może się zdarzyć, że pani przewodniczka jest tylko dla was. Pan ochroniarz pokaże pokój i ochoczo wniesie walizki na górę, przemiłe panie w recepcji służą wyczerpującymi informacjami, rano kelnerki czekają na Was ze śniadankiem, a panie sprzątające pokażą wolne pokoje pięknie wyposażone i już macie pełen obraz - jak piękny jest to zamek!
Na okładce albumu - korona potraktowana preparatem do spękań, napis z masy Marthy Stewart, mini zawieszka z zamkiem i uchwyt jak na starej bramie zakupiony w Retro Kraft Shop (nareszcie ktoś sprowadził taki gadżet!).
Łapiemy więc za uchwyt i otwieramy wrota zamku!
Ze względu na podobny układ dziedzińca zamek nazywano Małym Wawelem.
Zamek w Baranowie Sandomierskim został wzniesiony w latach 1591-1606 przez włoskiego architekta Santi Gucci dla rodziny Leszczyńskich. Jest to przykład dobrze zachowanej budowli renesansowej na planie czworoboku z cylindrycznymi basztami w narożach.
W basztach znajdują się pomieszczenia-saloniki, które można wynająć na romantyczną kolację, czy oświadczyny. Po kolacji para udaje się do pokoju stąpając po płatkach róż.
Zamkowa Biała Dama. Niestety chyba przysnęła tej nocy:)))
Przesuwając się wzdłuż obrazu odnosi się wrażenie, że dama wodzi za nami wzrokiem.
Do zwiedzania przeznaczone jest skrzydło zachodnie z salą konferencyjną z obrazami królów i Galerią Tylmanowską z obrazami przedstawiającymi włoskie miasta.
Wejście do skrzydła mieszkalnego. Każdy szczegół drzwi wart jest uwagi.
Gdy wstałam rano, nie mogłam nacieszyć oczu tym widokiem.
Widok z naszego okna na dwubiegową klatkę schodową. Dach przypomina czapkę huzara.
Żyrandol do podziwiania! Niewątpliwa ozdoba naszego pokoju.
W zamku kręcono filmy m.in."Czarne chmury" i "Barbara Radziwiłłówna".
Tymi paradnymi schodami zbiegała Anna do Dowgirda w serialu "Czarne chmury".
Zakochałam się w arkadowych krużgankach.
Do metalowej kutej bramy dodałam ozdobnik - metalową serwetkę.
Emblemat wycięty ze starych skórzanych spodni:) Czego się nie robi dla uatrakcyjnienia albumu:)))
Cokoły udekorowane są maszkaronami. Nocą robi to szczególne wrażenie.
Sklepienia krużganków zdobione są motywami heraldycznymi. Malowniczo to wygląda i stale chodziłam z zadartą głową szukając herbu moich przodków:))))) Niesamowite jest to, że malowidła zostały odkryte pod tynkiem podczas prac konserwatorskich.
W Restauracji Magnackiej w piwnicach zamku można naprawdę dobrze zjeść.
Zupa borowikowa podprawiona była żubrówką, a na drugie danie skosztowałam regionalny przysmak -
Chopcie Lasowiackie w porowym sosie, czyli... gołąbki z kaszą zamiast ryżu :)
Wizyta w Zbrojowni - obowiązkowa! W sezonie rycerze oprowadzają w strojach z epoki. Kręci się w głowie od ilości ubiorów wojskowych i broni.
Można się tu przebierać za postaci historyczne i robić fotki.
Nawet w koronie zasiąść na tronie:)
Tu przywitałam się z Krzyżakiem i pogawędziłam z Muszkieterami.
Gabinet tortur jest bardzo dobrze wyposażony. Maszyneria i dyby przeróżne, a nawet stos z czarownicą
Mnie najbardziej zainteresował Cennik opłat za tortury.
Przykładowo -
Rozrywanie na ćwierci czterema końmi.
Ćwiartowanie.
Uduszenie i spalenie na stosie.
Za spalenie żywcem.
Łamanie kołem żywcem.
Za ścięcie i zatknięcie głowy na palu.
Za odrąbanie ręki lub kilku palców.
Miłościwie przytoczyłam mniej drastyczne przykłady:)
Na tej stronie zgromadziłam zębatki metalowe i papierowe z wykrojnika, bilet, papierowy miecz, len.
Mieliśmy szczęście trafić na wystawę czasową "Apteka i drogeryja". Z zainteresowaniem obejrzałam małe buteleczki, specjalistyczne naczynka i opakowania po proszkach do zębów (u dołu). Chciałabym mieć tyle wzorów transferów do decoupage. Wpatrywałam się w nie jak urzeczona.
Jest na zamku muzeum, wystawy czasowe, zbrojownia, piękny ogród z rzeźbami, staw, pole golfowe, restauracja, kaplica zamkowa.
Z pewnością wrócimy do Baranowa w słoneczny dzień jeszcze raz obejrzeć wszystko i sfotografować.
To był niesamowity pobyt, a powyższy album będzie moją ulubioną pamiątką;)