niedziela, 4 grudnia 2011

Duża skrzynia ... i nie było już nikogo

Nie bójcie się dziewczyny.
Jeszcze mnie te duże skrzynie aż tak nie wykończyły, żebym przestała dekupażyć. To tylko tytuł sztuki teatralnej, na której byliśmy, ale o tym po ... tym.

Skrzynia ma znów duże wymiary 35 x 40 cm. Jakieś wielkogabarytowe szaleństwo mnie ogarnęło.

Od dawna "chodził" za mną papier ryżowy z zaczytaną, zamyśloną dziewczyną. Chodził i wychodził. Musiałam przykleić go na wieczku.

U dołu zrobiłam bielenie pasujące odcieniem do wzoru. Najpierw drewno pokryłam bejcą orzechową. Lubię wcierać bejcę, bo wtedy pokazują się prześliczne słoje drewna. Następnie przetarłam kremową farbą z odrobiną niebieskiej.


Tym razem koronka musiała być.

W środku wkleiłam kopertę listu z papieru ryżowego i różę z serwetki.
Nie chwaląc się, bardzo podoba mi się efekt i żałuję, że w taki sposób nie zrobiłam wieczka. Ale nic straconego, mogę tak kiedyś zaprojektować wieko.



Po raz pierwszy zamiast użyć lakieru wtarłam w dół skrzyni wosk do mebli. Ale zapach !
Wietrzeje jednak szybko.
Wosk lepiej wygląda na bielonym drewnie, niż lakier, nawet półmat.

Kolejne skrzynki będą mniejsze i baaaaaaaaaardziej kolorowe.

Teraz zapowiadana minirecenzja sztuki. Dlaczego piszę tu o teatrze ? Bo go kocham, mogłabym z teatru nie wychodzić. Staramy się z mężem jak najczęściej w nim "bywać".

Teatr Dramatyczny - "I nie było już nikogo"


Ażeby efektownie rozpocząć długi listopadowy weekend, mąż zaprosił mnie do teatru na sztukę mojej ukochanej A.Christie. Wcześniej dowiedzieliśmy się, że spektakl będzie wystawiany nie na scenie, a w foyer, i tylko dla 150-ciu osób. Zapowiadało się, że będzie inaczej, niż zwykle. Udało nam się usiąść w drugim rzędzie, a połowę pierwszego zajmowała biała ławka, która była elementem scenografii. Mieliśmy więc aktorów na wyciągnięcie ręki. Przedstawienie było oryginalne i zapadło nam w pamięć. Były slajdy, krótkie filmy, wiatr poruszający zasłonami, dużo efektów świetlnych i ruchu scenicznego, sugestywnych scen i niedomówień. Z powodu braku kurtyny (foyer) często zapadała ciemność, aby aktorzy mogli się "przegrupować".

Przez całą sztukę towarzyszyła aktorom śliczna, mała dziewczynka będąca narratorem.

Jeszcze w domu zastanawiałam się, jak rozwiążą problem pozbycia się 9-10 trupów ze sceny. Stało się jednak inaczej - one były tam cały czas ! Brrr...

Kto czytał, ten wie. A było to tak...

8 sierpnia przybywa na odludną Wyspę Żołnierzyków 10 osób. Wśród nich jest morderca. Wszyscy giną jeden po drugim w rytm makabrycznej dziecięcej rymowanki, którą upodobał sobie oprawca. Według niego każda z przybyłych osób jest winna śmierci innego człowieka, ale były to zbrodnie "przez zaniedbanie" - nie do udowodnienia w sądzie. Dlatego morderca sam postanowił wymierzyć sprawiedliwość.

Efektowna muzyka przez całą sztukę podkreślała grozę sytuacji. Kostiumy kobiet bajeczne - nie mogłam się napatrzeć.

Ciekawostką jest fakt, że sztukę reżyseruje aktorka Aleksandra Konieczna - Honorata z serialu "Na Wspólnej".

Wyszłam z teatru zadowolona i pełna wrażeń. Polecam i sztukę, i książkę.

Jak wiadomo w czasie spektaklu nie wolno robić zdjęć, więc pokażę Wam tylko zdjęcia plakatu teatralnego, Teatru Dramatycznego i zdjęcie z gazety.



Gazeta Wyborcza

A oto dowód na to, jak bardzo lubię Agathę Christie. Na regale obok sypialni mam ok. 70-ciu książek tej autorki, czyli prawie wszystkie, jakie napisała. Mam też jej biografie.


Gratuluję wszystkim wytrwałym, którzy przeczytali ten post do końca.

Do następnego...

4 komentarze:

  1. Tak ciekawie to opisałaś, że przeczytałam post do końca i miałam wrażenia jakbym i ja tam była:) Kiedyś, gdy częściej bywałam w Warszawie uwielbiałam chodzić do "Romy"- zdarzało się , że nawet 2 razy na to samo przedstawienie:) A -skrzyneczka super - piękny jest motyw tej zaczytanej i zamyślonej dziewczyny. Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. No, to oprócz decu, mamy jeszcze coś wspólnego. Ja też jestem zafascynowana teatrem. Teraz niestety chodzimy z mężem trochę rzadziej, bo czasu brakuje. Mąż dużo wyjeżdża, a ja lubię wieczory teatralne w jego towarzystwie. Dzięki więc za recenzję sztuki. Kiedyś zaczytywałam się A.CH. i myślę, że przeczytałam większość książek.
    Obecnie mniej czytam kryminałów w ogóle, ale za to bardzo lubię je oglądać. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś specjalnie pojechałam samochodem na sztukę "W wiśniowym sadzie" do Warszawy z Mrągowa ( to jakieś 240km w jedną stronę) - taką miałam ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skrzyneczka cudowna! I jestem pod wrażeniem ilości Agatowych książek :) U mnie też regały uginają się pod zawartością, ale takiej kolekcji jednej autorki/autora jeszcze nie u mnie nie ma :)

    OdpowiedzUsuń

To wspaniale, że znalazłaś chwilę, żeby napisać parę słów