1. Latarenka pożyczyła sobie korale od choinki. Choinka jak to choinka zaraz się o nie upomni. Ale latarenka jak ją znam poradzi sobie i znów ustroi się w nowe piórka.
W tajemnicy powiem Wam, że czeka na przecenę w pewnej sieciówce, bo wieniec, który sobie upatrzyła, nie jest wart swojej obecnej ceny.
Mam nadzieję, że po niego nie wróci, bo ładny jest (ten worek).
W końcu ją rozumiem, cały rok paraduje w czerni. Też bym się w końcu wkurzyła.
6. Kielich (spękany), który już znacie, też ma już nowy dodatek. Przyoblekł się w czerwony wianuszek (z przeceny).
Od razu zrobiło się świątecznie.
A tych dwóch ? Nabrali wody w usta i po ich minach już widać, że od nich to niczego się nie dowiem.
A teraz obiecana relacja z mojego wyjazdu w poprzedni weekend.
Już trzeci rok z kolei organizowany jest w Olsztynie Jarmark Świąteczny. Właśnie wtedy umawiam się z przyjaciółkami, które tam mieszkają.
Uważam, że przyjaźnie trzeba pielęgnować - chuchać, zraszać, podlewać. Czyli dzwonić do siebie często, pisać "emilie", a najlepiej odwiedzać się. Wiedziona tą myślą pojechałam do Olsztyna na naszą przyjacielską Wigilię. Od lat spotykamy się już na początku grudnia, bo potem wpadamy w gary, szał zakupów, mycie okien. Kupujemy sobie drobiazgi i miło spędzamy wieczór w restauracji, siedząc przy choince. Nie muszę Wam mówić, jak jest milutko, klimatycznie, na luzie, wesoło, wspomnieniowo itd. Trzeba tylko chcieć - umówić się, dojechać, zrobić własnoręczny prezent, atrakcyjnie zapakować.
Nasz babski wieczór udał się w tym roku nadzwyczajnie.
Prezenty, jakie zrobiłam koleżankom, pokażę Wam po Wigilii. Wiadomo, najpierw muszą obejrzeć je osoby obdarowane :) A do tego czasu zabroniłam im je rozpakowywać :) Nie mogą wytrzymać i dzwonią codziennie, czy można zajrzeć do środka. Nie pozwalam !
Jeszcze przed wspólną kolacyjką przespacerowałysmy się po jarmarku - oczywiście z grzańcem w dłoni :) Nie było tam zbyt wielu ciekawych stoisk z rękodziełem, ale kilka z nich wartych było uwiecznienia.
Według mnie największą atrakcją był Ogród Rzeźb Lodowych. Z powodu braku mrozu ich los był zagrożony. topiły się w oczach. Dobrze, że pomimo kapiącej z nich wody, zdążyłam je uwiecznić.
Rok temu o tej samej porze brnęliśmy w śniegu po kolana i można było pojeździć saniami. Było o wiele baaaaaaaardziej nastrojowo. Rzeźby stojące bezpośrednio na kostce brukowej nie robią takiego wrażenia :(
Dla zwiększenia atrakcyjności niektóre zdjęcia pokażę Wam w dwóch ujęciach, dziennym i nocnym. Nie muszę Wam mówić, że tłumy turystów nastawiają sie właśnie na wieczorny spacer. Wtedy to rzeźby lodowe, kamieniczki i uliczki są oświetlone wielobarwnymi lampkami.
Pozostałe postaci z szopki |
Trzej Królowie |
Dzieci krzyczały do rodziców "Mamo, mleko kapie"! Niestety, była to woda :) |
W otwory można było włożyć głowę i uwiecznić to na zdjęciu |
Wysoka Brama widziana zza szpaleru choinek |
W głębi fragment zamku w Olsztynie |
A może - koleżanki blogowe - umówimy się za rok i wynajmiemy wspólnie jeden taki kramik jak niżej :) ?
Żłóbek z wosku pszczelego |
A tu dla odmiany szopka ze słomy |
Zakupilismy też kilka aniołków z masy solnej |
Największą atrakcją dla dzieci była oryginalna wenecka karuzela |
Czy to Rudolf ? |
Żegnamy Olsztyn. Do zobaczenia - mamy nadzieję - na kolejnym jarmarku.
Dziękuję Wam koleżanki za miłe komentarze.
Serdecznie witam nowych obserwatorów :)
PS. Posta opublikowałabym dużo wcześniej, ale blogger wpadł na genialny pomysł zmiany interfejsu tuż przed Świętami i zapewne nie mnie jednej skomplikował życie.
przeslicznie masz przystrojony dom:-) a latarenka mnie urzekła. POZDRAWIAM CIE SERDECZNIE.
OdpowiedzUsuńWidzę, że u Ciebie również czerwień we wszystkich dekoracjach. Bardzo ładnie i świątecznie.
OdpowiedzUsuńSama najchętniej wybrałabym się na taki Jarmark :)
Pozdrawiam
Ada
Aż żal,że unas nie ma takich rzeżb..no ale w końcu "co kraj to obyczaj ".My mamy swoje Szopki Krakowskie.Domownicy spisali się na medal.Pozdrawiam .....
OdpowiedzUsuńJa myślę, że te cuda w Twoim domu to sprawka tych dwóch potulnie siedzących skrzatów:) A Twoje spotkania z przyjaciółkami to fantastyczna sprawa! i masz rację, że takie znajomości trzeba pielęgnować! A lodowe rzeźby przepiękne!:) pozdrawiam <Marta
OdpowiedzUsuńp.s. Dziekuję za tak piękne życzenia ( czuję , że od serca!:) . Ja Tobie i Twoim najbliższym życzę pogody ducha , wytrwałości i spełnienia TYCH marzeń , które gdzieś tam głęboko w każdym z nas są!:) Marta
OdpowiedzUsuńdrugie p.s. :) Powiem Ci, że jak wchodzę na bloga to jedną z pierwszych rzeczy jakie robię -to patrzę czy masz nowy wpis:)
Ależ piękna relacja. Jestem pod wielkim wrażeniem odświętnej szaty Olsztyna. Rzeźby są niesamowite. Twoje ozdoby też cudnie zdobią dom. Szczególnie urzekła mnie ramka i Twoja piękna zabytkowa maszyna do szycia. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za przemiłe komentarze te i poprzednie.Nie zasłużyłam.Cieszę się,że znalazłyście chwilkę dla mnie w tak gorącym czasie.Martadr-to bardzo miłe uczucie wiedzieć,że masz wiernego czytelnika(chociaz jednego hi,hi)Naprawdę fajnie,że czytacie moje "wypociny"a nie tylko oglądacie obrazki.Również Was gorąco pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUrocze dekoracje u Ciebie :) Olsztyn piękny i bardzo świąteczny :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za odwiedziny i ciepłe słowa w komentarzu :)
Pozdrawiam cieplutko, Wesołych Świąt !