piątek, 11 listopada 2011

Altanka

To jedno z najmilszych wspomnień mojego dzieciństwa. Altanka to był mój azyl, miejsce zabaw i coś co rozwija wyobraźnię, pozwala na realizację coraz to nowych pomysłów. Altankę wybudował w ogrodzie mój Dziadek, kiedy się urodziłam, żeby Mama mogła mnie tam przewijać bez konieczności wracania do domu. Dziadek chciał nawet nadać nazwę altance na moją cześć -
"Willa Izabela".

Czy ktoś z was dostał kiedyś TAAAKI prezent ?!

W środku był stół, krzesła, leżaki, zabawki. Gdy byłam starsza - plakaty ulubionych zespołów.
Pamiętam dobrze szafkę, w której oprócz szpargałów ogrodowych stał cukier w słoiku, w którym maczało się rabarbar albo truskawki.
Na małej, zabawkowej kuchence "gotowałyśmy" z siostrą zupę z trawy i liści. W malutkich kubeczkach robiłyśmy lody z piasku.
Były tam dwa okna i oczywiście drzwi. Okna były często "okienkami pocztowymi", służącymi do zabawy z siostrą i kuzynem w pocztę przy pomocy Kinderpost przywiezionej z NRD.
Obok altanki rósł jaśmin, a przy nim była huśtawka. Kiedy się bujałam (nie za wysoko, bo nie lubię), poruszane kwiaty jaśminu pachniały odurzająco. Jeszcze trawnik, gdzie często stał pociąg z krzeseł i był konduktor, który kasował prawdziwe, kartonikowe bilety (pamiętacie ?). Albo nagle "wyrastało" tam jezioro lub jeszcze coś innego. Godzinami też mogliśmy grzebać się w piaskownicy robiąc błotko z wody z piaskiem. Mieliśmy tyle pomysłów na wspólne zabawy, że Dzieci z Bullerbyn mogłyby nam pozazdrościć.
Altanka stoi nadal. I nadal jest zielona.
Może kiedyś zbudujemy z mężem w ogrodzie podobną. Też zieloną. Tymczasem zapraszam do tej - blogowej ALTANKI.

PS. Niestety, zdjęcia mojej altanki dołączę w późniejszym terminie. Tymczasem pokazuję Wam rysunek romantycznej altanki, na którym chcę się wzorować w przyszłości....

(źródło: Mój piękny ogród, X '98)

oraz kilka letnich zdjęć mojego ogrodu:








4 komentarze:

  1. Ale pięknie opisałaś te wspomnienia z dzieciństwa:) aż sie przeniosłam tam na chwilę i oczami wyobraźni zobaczyłam zwłaszcza ten cukier , rabarbar i truskawki ... martadr

    OdpowiedzUsuń
  2. ... my również jadłyśmy rabarbar maczany w cukierniczce - pyszności :) w pociąg krzesełkowy się bawiłyśmy i jaśmin był, i siostra Izabela :) szkic altanki jest bardzo ładny,a czy zielonej altanki zdjęcia gdzieś na blogu są? Ogórd Wasz jest piękny. Piękny prezent od dzianka Willa Izabela :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ps. bilety kartonikowe pewnie, że pamiętam :) w pocztę bawiłyśmy się również, ale chyba polska była, nie pamiętam dobrze poza tym, że maiła pieczątki, którymi stukałyśmy w listy jak panie na poczcie, a panie tak stukają do tej pory :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie piszesz o altance :)
    Ja co prawda takiego miejsca nie miałam, ale moje dzieciństwo było równie barwne :)
    Najlepiej wspominam wakacje u babci na wsi )gdzie wyjeżdżałam zawsze w dniu rozdania świadectw, a wracałam ostatniego sierpnia). To był istny raj!
    Milion możliwości zabawy, ogromna przestrzeń. Nasza (moja, kuzynek i koleżanek) wyobraźnia była nieprzeciętna też bawiłyśmy się w domek (lub restaurację) - podbierałyśmy wtedy babciom garnki, talerze, sztućce, deseczki do krojenia, szłyśmy na pole z koszem i zbierałyśmy do niego warzywa i owoce i robiłyśmy rozmaite dania :)
    Czasem bawiłyśmy się w większym gronie w chowanego - na terenie kilku podwórek lub na terenie gminy (mam na myśli budynek). W Rudnikach były też (są nadal) wywozy piasku i tam to dopiero były zabawy - w Indian, w pustynie, w "Chłopców z placu broni", w kaskaderów (ta zabawa była najbardziej niebezpieczna, bo skakałyśmy z górek, które groziły zawaleniem - a to było kilka ton piachu!).
    Czasami też moja ciocia zabierała mnie i moje kuzynki na "wyprawy" kiedyś nawet odkryłyśmy wyspę, którą nazwałyśmy Arabella (co z tego, że miała ona 1,20m na 80cm - byłyśmy przekonane, że to wielkie odkrycie :)
    Robiłyśmy też występy dla sąsiadów - teatrzyk "Zielona Gęś" - na trzepaku wieszałyśmy koc, który był kurtyną, przed "sceną" stały poukładane równo krzesła (widownia) i w tak przygotowanym teatrze mówiłyśmy wiersze, śpiewałyśmy piosenki czy przedstawiałyśmy skecze. Innym razem przygotowałyśmy przyjęcie dla sąsiadów z samodzielnie wykonanymi deserami.
    Po każdej burzy puszczałyśmy statki po strumieniu spływającym ulicą.
    Było cudownie! Jestem ogromnie wdzięczna za tak wspaniałe dzieciństwo.

    OdpowiedzUsuń

To wspaniale, że znalazłaś chwilę, żeby napisać parę słów