Podobnie jak w ostatnich latach, jadąc na warsztaty scrapbookingowe do Wolimierza na Dolnym Śląsku, nie mogłyśmy ominąć staroci "Coś na mole". To już stały punkt programu i nasza podróż nabiera dodatkowego smaczku. Kiedy w Kotlinie Jeleniogórskiej otwiera się przed nami możliwość obejrzenia wielu pałaców, starych domów, mamy na deser naszą "klamociarnię."
Naprzeciwko Pałacu w Łomnicy, w stareńkim budynku mieści się czarowne miejsce "Coś na mole"
Tym razem zastałyśmy większe gabarytowo meble lub drobiazgi, które już mam, więc zrobiłam nieco mniejsze zakupy. Jednak każda zdobycz cieszy i już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę je przerabiać i odnawiać:)
Jak mówi właściciel - "Czym chata bogata"
Maszynka z napisami - to lubię!
Starocie w starym, ceglanym wnętrzu, półmroku, przy świecach i ukrytych światełkach wyglądają jeszcze bardziej zjawiskowo i tajemniczo.
W tle słychać gramofon z trzeszczącą "starą" płytą.
Nie chce się stamtąd wychodzić :)
W tle słychać gramofon z trzeszczącą "starą" płytą.
Nie chce się stamtąd wychodzić :)
Planowałam zakupić drzwi, ale te były już sprzedane.
A zresztą myślałam o nieco mniejszych;)
Lektyka! Coś dla mnie:)))
Dodatkowo miałyśmy okazję zlustrować pracownię "Coś na mole" w Cieplicach, gdzie większe gabaryty czekają na renowację.
Powóz - duża rzecz!
Kupno krzesła zaplanowałam, reszta to przypadek, jak to na starociach.
Krzesło jest zniszczone, planuję je odnowić.
Sekcja metalowa:) Szufladzie zostawię miętowy przód, a resztę pomaluję.
Skrzydło może posłużyć za szablon, a potem gdzieś zawiśnie:)
Numer do domu im bardziej zniszczony, tym lepszy:)
Odważnik w funtach, jeszcze takiego nie mam. Obok metalowa pokrywka na kufel piwa.
Może zostanie wieszaczkiem?
Klucze kocham:)
Kilka worków jutowych czeka na Święta:) A bankowe mam nadzieję przyniosą mi szczęście:)
Klamerki drewniane uwielbiam, podobnie jak zniszczone napisy.
Cieniutki pergamin na rolce też znajdzie zastosowanie:)
Szuflady zyskają szyk shabby chic:) Bardzo mnie cieszą te przegródki. Odnowione szuflady mogą stać, a nawet wisieć:)
Jestem przekonana, że nie była to moja ostatnia wizyta w "Coś na mole" :)
To miejsce przyciąga i czaruje :)
Nieco przewrotnie, o warsztatach napiszę następnym razem:) A działo się, działo!
Pozdrawiam słonecznie