niedziela, 27 listopada 2016

Mój journal z Art in Town

Tydzień temu bawiłam się świetnie na Art in Town w Warszawie. Dylematy miałam te same co zawsze przed zlotem scrapbookingowym - czy iść na warsztaty? Czy lepiej w tym czasie szaleć między stoiskami, oglądać nowości i wydać majątek na "same potrzebne rzeczy"? A może najlepiej byłoby pogadać na spokojnie z wyściskanymi  koleżankami lub poscrapować w specjalnie przygotowanej sali?
Nieeee, tego się nie da pogodzić. Każdy kto był na Art in Town, a także na innych zlotach powie Wam, że ma niedosyt! Dzień zleciał stanowczo za szybko, nie kupiłam wszystkiego co chciałam, a niektórych koleżanek to nawet nie udało mi się spotkać - jak to się stało???
Z pewnością bardzo zadowolona jestem z warsztatów, na które się zapisałam. Postawiłam na to samo co rok temu - stonowane koronki i zabawę kolorowymi mediami.
Najpierw bawiłam się z Moniką - Kolorowym Ptakiem.
Podobnie, jak w ubiegłym roku, ozdabiałyśmy mix-mediowo okładkę art journala. Poprzednio 
 zdopingowało mnie to do pomediowania wszystkich kart w środku. Tęsknie patrzyłam w stronę pustego journala i w końcu, żeby zmusić się do pracy, zapisałam się na dwa wyzwania. Album zaczął się zapełniać błyskawicznie.
Cieszę się, że zaczęłam używać mediów, w końcu trzeba się rozwijać :))
Pierwszy album zapełniony, czas na drugi. W tym roku ponownie zapisałam się na warsztaty do Kolorowego Ptaka. I znów się nie zawiodłam. Przebojowa prowadząca, materiały "na bogato" i świetne towarzystwo :)
Monika jest mistrzynią warstwowania:) Ile by nie przykleić warstw papierków większych i mniejszych, zawsze jest za mało. Starałam się jak mogłam:) Taaa, a potem nastąpiło mediowanie. I tu wyszło czarno na białym, że jestem za mało odważna i w dodatku... myślę:))))
Zdecydowanie muszę poćwiczyć chlapanie mgiełkami  i mocną kawą:) Bez zbędnego myślenia i zastanawiania się, szybko, intuicyjnie, sprawnie.
Obiecuję Moniko, ale nie wiem kiedy tak zupełnie pozbędę się hamulców:))))

Oto okładka nowego art journala:



















Warstwy, warstwy, warstwy


Niedługo zaprezentuję czego nowego nauczyłam się od Guriany:)

Do miłego!

Wasza

wtorek, 22 listopada 2016

Feminka na starej łyżce

Feminka w tym miesiącu ulokowała się na starej łyżce. Chciała przeżyć coś nowego:)

Już dawno zakupiłam na targu stare łyżki, a wena przyszła dopiero teraz.
Pomysł zakiełkował, kiedy pojawiły się błyskotki świąteczne, zrobiło się świecąco i brokatowo.
Jako że bardzo lubię retro dziewczynki, chciałam by jedna z nich zyskała wyjątkową oprawę.
Na comiesięczne wyzwanie UHK Gallery-inspiracje zgłaszam tę oto panienkę we wstążkach, broszkach i perełkach.






Na polakierowany wydruk sypnęłam brokatem.



Tło z kartki starej książki, oplątane drutem. Na to świecące dżety.


Wielki guzik kupiłam w lipcu we Wrocławiu.




Teraz kolej na chwalenie się pracami ze zlotu, a potem kolejne retro dziewczynki:)

Pozdrawiam serdecznie

Wasza


piątek, 18 listopada 2016

Tajemnica pozostaje tajemnicą

Tym razem na wyzwanie GrupyATC-Artjournal należało zgłębić temat tajemnicy w naszym życiu.
Widocznie mam za dużo tajemnic, bo nie mogłam wybrać tej jednej:)))
Potraktowałam temat ogólnie, znalazłam na Pintereście odpowiednie zdjęcie i.. psssst-.tajemnica pozostała tajemnicą.



 W tle wzór z maski, siatka do dekoracji kwiatów, stemple i mgiełki.


Dziewczynce dałam klucz, więc może kiedyś otworzy skarbiec z tajemnicami:)












Dziś krócej, bo muszę się jeszcze spakować na jutrzejszy zlot scrapkowy Art in Town:)
Warsztaty, zakupy, umówione spotkania! Będzie się działo!
Dziękuję za miłe komentarze

Wasza


czwartek, 3 listopada 2016

CALendarz w październiku

W końcu trzeba się było podporządkować regułom:))

Calineczki to k w a d r a c i k i !!! Maleńkie kwadraciki, a nie serduszka, ciasteczka, owale i tym podobne dziwne kształty:)) Jako że od początku zabawy w maleństwa postanowiłam, że mój CALendarz będzie inny, wycinałam wykrojnikiem różniste kształty, żeby uatrakcyjnić swój journal.
No dobrze, dobrze, w końcu postanowiłam, że kwadraciki to też ładny kształt :))) Niech Wam będzie!
Październik był dla mnie bardzo ciężkim miesiącem. Dużo dźwigania kartonów, pakowania i rozpakowywania. Ale ja się nie poddaję:) Pomimo rozgardiaszu, podstawowe przydasie spakowałam do specjalnej scrapkowej torby i w razie potrzeby (ochoty, powrotu weny, terminowej pracy...) wiedziałam, gdzie czego szukać.
Coraz mniej kolorów, coraz bardziej zwyczajnie, ale ciągnę dalej -









 Najbardziej lubię przestrzenne formy...











W listopadzie wracam do fikuśnych kształtów. Zamieniam kwadraciki w listki :)
CALendarz to kolejny etap zabawy w Kawie i nożyczkach.

Trzymajcie się ciepło w te koszmarne, deszczowe dni*

Wasza